THE DAY AFTER
Komentarze: 4
Rano na stole kartka: “WZIĄŁEM TWOJĄ KARTĘ DO BANKOMATU”, na szczęście charakter pisma Apolla, nie Mateły :-)
Zmienił się skład gatunkowy ptaków. Za oknem klasy niezłe widowisko: gromada pełzaczy, podobnych do małych dzięciołów, buszująca w spękanej korze ogromnych daglezji.
W drodze z pracy czułam się jak chiński ryż: głowa w słońcu, nogi w wodzie. “Wróciła wiosna” – uśmiechnęła się Samanta.
Ciężki śnieg, zanim stopniał, zdążył zniszczyć dach altany. Nie tylko to się zawaliło. Wczoraj awaria pieca, dom pełen dymu, wietrzenie, spanie przy uchylonym oknie i zimnych kaloryferach. W ciepłym domu Iwci obejrzałyśmy dobry film o Marlenie Dietrich. Mój dom powoli się nagrzewa, ale utrzymuje ohydny zapach pogorzeliska. Dziś policzyłam, że na trójkę domowników przypada pięć dużych łóżek, jest w czym wybierać.
Miła wiadomość ze Scholandii: szlak przez łąkę ma nosić moje imię, bo podobno: “ śp. Fanaberia da Vinci, lubila wiosne i te tam sprawy”...
Ps. Zdjęcie z poprzedniej notki zrobiłam podczas wieczoru andrzejkowego w Ognisku Wychowawczym. Koło ze świecami było częścią dekoracji. Komentarze na obu blogach dowodzą, że udała mi się ta fotka J )))
Dodaj komentarz