sty 20 2005

tańcząca z pingwinami (na szkle:-)


Komentarze: 5

Uliczki między naszymi domami oświetlone są przez latarnie. To za ich sprawą las poza zasięgiem światła wydaje się obcy, dziki, niebezpieczny, trochę straszny. Wystarczy zboczyć kilka kroków w stronę wydm, a zmysły się wyostrzają, wraca zwykła szerokość widzenia, instynktowna pewność nieobecności innych ludzi, intuicyjne poczucie bezpieczeństwa.

Najprawdziwsza cisza, tylko mokry śnieg rytmicznie chrzęści pod ciepłymi, wygodnymi butami (kamaszami – obciachusami z supermarketu). Do tego rytmiczne ruchy ramion, pleców, bioder :-). Prymitywny taniec, mój ulubiony :-) Pomaga wyjść z lepkiego stanu jakiejś takiej nieruchawości, paraliżującego: “nic mi się nie chce, nie mam siły, nigdzie nie pójdę”, uzależnienia od obsesyjnych myśli o “tym” i o “nim”, nazwać rzeczy po imieniu, nie zgadzać się na oszustwo.

Żyję jak żyję, czuję co czuję. Dzisiaj. A jutro nowy dzień.

 

fanaberka : :
zbit fg2002 fizgal
21 stycznia 2005, 17:40
ja też tak bym chciał...
kobieta zamężna
21 stycznia 2005, 10:50
dobrze, że istnieje jakieś jutro - to chyba największy rozbudzacz wszelkiej nadziei
mała_olsztyn
21 stycznia 2005, 10:49
to dziś jest ten dzień ;)
20 stycznia 2005, 22:02
Jutro będzie dobry dzień:)
Siago
20 stycznia 2005, 21:09
Z każdym nowym dniem wstaje nowa nadzieje :)

Dodaj komentarz