tak się teraz zastanawiam, czy to przypadkiem...
Komentarze: 18
Obraził mi się synuś, oj obraził, za brak obiadu na czas.
W pracy niespodziewana propozycja i szybka decyzja: I tak pada, jak zmoknąć, to na całego, jedziemy. Kierunek: Bagna Całowanie.
Trochę rozczarowana… w takich miejscach lubię powydeptywać własne ścieżki. Nie obchodzą mnie te wszystkie nazwy, wiadomości, nie chcę znowu studiować, chcę zobaczyć, jakie to jest, podejrzeć, podsłuchać, pobyć w tamtym świecie. I niekoniecznie pragnę usłyszeć, że to wielkie to żuraw, a te białe kwiaty, to bagno i Bobrek trójlistkowy.
Las w deszczu soczyście zielony. To nie jagody tylko łochynie. Niemożliwe! W życiu bym na to nie wpadła!
R. to PRAWDZIWY ekolog, z nim jest całkiem inaczej, można oddalić się w swoją stronę, albo wspólnie posłuchać, jak jakieś duże larwy skrobią w zwalonym pniu. Potrzebny nam samochód, ale na razie remont domu, dzieci… a czas płynie i nie zawróci…
A dla ewentualnych zainteresowanych: cholerne bagno, cholerny bobrek i cholerne łochynie.
Dodaj komentarz