supermarket
Komentarze: 9
Doczepia się do mnie w drodze pod wiatę. Staje tak blisko, że słyszę odgłos przełykanej śliny. Chcę mu dać wyjęty z wózka pieniążek, ale okazuje się, że nie ma obu dłoni, a plamy odmrożeń na kikutach mówią wiele. Wtedy się pochyla i chwyta monetę w zęby. Czuję jego zapach, ale nie jest to smród brudu, raczej butwiejących liści i igliwia.
Nie zakładam rękawiczki, niosę do domu odcisk jego ust, miękkich i szybkich jak wargi Paskudy. Potem długo myję ręce, dłużej niż po psie.
Dodaj komentarz