paź 22 2005

Sowa z lasu ;-)


Komentarze: 5

Sowa wróciła na skarpę, dziurawą od nor gryzoni. Teraz siedzi w bezruchu na wierzchołku drzewa, pod którym codziennie znajduję wypluwki. Księżyc świeci dość jasno, by ujawnić kształt ciała i (niestety) dość mgliście, by ukryć oczy, dziób i szpony. Nie czekałam, aż poleci, nisko i bezszelestnie, za dobrze wiem, co robi, gdy siada na ziemię. Nad ranem wypluwa nie strawione resztki: suche wałeczki z szarej sierści i kosteczek tak małych, że trudno uwierzyć, że pochodzą od do myszy. Szybko tracą wilgoć i rozwiewa je wiatr.

 

Schnie świeży beton na podłodze w piwnicy, a moi mężczyźni pochrapują zmęczeni. Samotnie obejrzę film, o który poprosiłam Matełę. Spróbuję, może nie zasnę. Pa pa:-)

 

 

 

fanaberka : :
harlay
23 października 2005, 15:03
Aha, to już wiem co to wypluwki :-)
Fanaberka do b-m
23 października 2005, 13:59
Widziałam Cię przed chwilą w telewizji. No piękni jesteście, no.
:-)
b-m
23 października 2005, 11:36
A u mnie wczoraj w nocy pohukiwala jakas sowa na nieczynnym cmentarzu ewangelickim, ktory jest tuz, tuz kolo mnie. Z poczatku myslalam, ze to moj kot Krecik zżera jakiegos ptaka - nie lubie tego, a on niestety lubi.
23 października 2005, 10:41
I jak, zasnęłaś?:) Dzień dobry, Fanaberko!
22 października 2005, 23:56
A u mnie V Koncert Beethovena i noc, jak czarne skrzydło kruka...

Dodaj komentarz