sen
Komentarze: 10
Znowu śniłam coś nieodwracalngo.
Z przerażeniem oglądałam w lustrze obcięte na jeża, wypłowiałe włosy, podniosłam z podłogi pęk splątanych, brązowych klaków, przykładałam je do głowy, ale nie chciały się przylepić... zmierzyłam je rozstawionymi palcami: potrzeba czterech lat, żeby odrosły, a ja nie mogę czekać tak długo,nie wiem, kim będę za cztey lata...
“Myśl o tym, co dobre dla ciebie.” “Trzeba dbać o siebie”- wierzę jej, zawsze ma rację, już dawno mnie przerosła.
Przeczesuję włosy zbyt długimi paznokciami, przyspawanymi wczoraj w krótkiej przerwie między lekcjami a wywiadówką. Niebo traci różowy kolor. Zaraz wpadnie rozkrzyczana klasa.
Wciąż jest ze mną, jeden z tych snów, z których nie mogę się obudzić.
Dodaj komentarz