postmodernizm vs ekspostfeminizm, czyli orgie.pl...
Komentarze: 5
przedostatni dzień roku
czasami myślę jakby to było
gdybyśmy się kiedyś spotkali
w długim korytarzu albo wprost
na kazimierzu zahaczając o singera
z tym ciemnym pokojem bez okien
najczęściej jednak widzę z góry
majaczące ćmy miasto
pełznące wzdłuż i wszerz
połyskujące gadzią skórą zakole wisły
gdybyś stała na drugim brzegu twojej rzeki
- gdzie spotkałaś jesienią nieznajomego mężczyznę -
i mówiła coś
to mimo płaszczyzny zamarzniętej na całej szerokości
głos utonąłby w połowie
czy potrafilibyśmy odnaleźć słowa
- bez znaczenia jak cisza z mowy
gdy siedzisz w oknie patrząc na śnieg
i nawet biała sowa gubi się w tym krajobrazie
a fioletowa koperta zmierzchu którą dziś dostałaś
powoli oswaja się z mrokiem
z zamkniętymi oczami
bezcieleśnie
w przedostatni dzień roku
Roman Bezet (2006-01-01 16:24:06)
************************************************************
(tu przypis dla czytelników ponowoczesnych, tzw. internautów: koperta zawiera w środku kartkę(ki) papieru zapisane literami, czyli tzw. normalny /snail?/ list).
Wracając do „ciemnego” – niejaki Singer, krawiec ręczny, udał się był pewnego razu do wychodka. Pech chciał, że za dłuższą potrzebą, gdy wtem zgasło światło. W tym momencie mąż ów doznał olśnienia i stwierdził, że – pomimo dziennej pory – nic nie może zaradzić ciemnicy, gdyż w pomieszczeniu brak okien. Raz pobudzona myśl owego domorosłego filozofa, jakich wielu było, jest i będzie (?), pozwoliła mu odkryć zależność liczby okien od stopnia intymności funkcji pomieszczenia: sypialnia – jedno, kuchnia – dwa, salon – trzy do czterech, pracownia krawiecka – skolko ugodno! Posługując się metodą paradoksu Singer wkrótce odkrył wiele ciekawych praw, z których najważniejsze (dla naszej opowieści) brzmiało: wiele igieł – mała praca, jedna igła – duża praca. Stąd już pozostał tylko krok do stworzenia maszyny do szycia, nazywanej potocznie „Singer”.
(…)
„Zamknięcie oczu” dopełnia i kończy kwestię. Nie ma już niczego. Niewidzialna (choć słyszalna!) potencja „myśli” staje się bezcielesna. Triumfuje coś, czego nie ma. Jeszcze raz okazuje się, że niezbadana jest potęga eteru.
Skromny niekomercyjny nadawca udowadnia jeszcze raz swoją moc. Pobudza „myśl”, a gdy ta przypadkiem zbłądzi, ustanawia boskie prawa tu - na Ziemi. Zaiste wielka jest siła perswazji "bezcielesnego"! (…)
Dnia: 2006-01-03 08:01:43, napisał: Roman Bezet
To przerażająca wizja: nasza naga psychika w konfrontacji z fantomem, nie istniejącym zlepkiem wirtualnych symboli i naszej wyobraźni. Chyba tak się dzieje w kontaktach ze światem medialnym (łatwo i przyjemnie jest zostać fanem Janosika czy Dody-Elektrody). Ja jednak, (jako istota o żeńskim nicku, chociaż w necie nigdy nic nie wiadomo:-) przeczuwam, że w pewnych obszarach wirtualnego kosmosu absolutna bezcielesność nie istnieje. Owszem, słowa – symbole powodują wyjście poza ciało fizyczne, niby mogą istnieć niezależnie od materii, ale to wolność pozorna. W przestrzeni wirtualnej, gdzie istnieją tylko słowa, pojawia się jakaś nowa „cielesność”, czasem bardzo wrażliwa, wikłająca się łatwo w sieć zależności psychicznych od innych funkcjonujących tam, „cielesnych” bytów. Te czynności psychiczne, uczucia, myśli, nie wieszają się same na portalach, rodzą się w naszych mózgach, pod wpływem słów złożonych w innych żywych, cielesnych mózgach.
Ludzie zawsze pisali do siebie wiersze, listy, spotykając się tylko w wyobraźni. Wyobrażone JA spotykało się z wyobrażonym ON/ONA, często bez możliwości fizycznego kontaktu, spełnienia. Teraz piszą maile, blogi, posty na listach dyskusyjnych, jako żywe, myślące, czujące osoby, często bez dbałości o anonimowość. Nie widzę wielkiej różnicy. Ciała też mogą kłamać, np.udawany orgazm! – (orgazm jakoś mi się skojarzył z singerowskim wychodkiem:-D, pewnie za przyczyną hiperintymnej ciemności), a uczucia, myśli o cielesnych korzeniach (:-) zwodzić na manowce.
Zwiedziona na manowce
Fan.
;-)
Dnia: Wczoraj 20:17:18, napisał(a): Fanaberka
*****************************************************************
Qrcze,
w najśmielszych nie przypuszczałem, że tu, w warsztacie, będzie kiedyś taka jazda bez trzymanki ;))
Dzisiaj 00:04:23, napisał(a): Roman Bezet
Ludzie rozmawiali, potem pisali - teraz rozmawiają pisząc, w dodatku to pismo jest w zasadzie niematerialne, czyli chwilowe, migotliwe. Sa listy (raczej: maile ;), sa głosy (posty), są blogi (czy to odpowiada niegdysiejszemu pamiętnikowi? pensjonarki ;).
Specjalnie wyłączam wiersze, bo w nich, jak zawsze, jak zwykle, dochodzi do głosu zasada \'efektu\'. Są pisane po coś, jako komunikat, ale też w odpowiedni
Dodaj komentarz