olszyna
Komentarze: 8
Msza na cmentarzu przy grobie Mamy. Było miło, nawet wesoło. Czas :-).
Tata popiera mój pęd do wędrówek (też często się włóczy samotnie po lesie :-). W zamian oglądałam z nim poranne msze w telewizji, powtarzaliśmy modlitwy i głośno śpiewaliśmy przy kuchennym stole.
Codziennie przed świtem wyciągał mnie z łóżka i kazał oglądać wschód słońca i zorzę. Potem mnie częstował jajecznicą z grzybami, a Kicia tłustymi myszami bez głowy. Trzy dni spędziłam na łąkach i polach, trochę bolą mnie nogi i piecze opalona skóra.
Droga przez oziminę w kierunku pastwisk pod olszyną:
Siedzę i przeglądam przywiezione zdjęcia. Wieś jest na nich brązowa, cicha i bezludna. Nie widać wiatru, a przecież pamiętam, że wiał.
Dodaj komentarz