o solaris
Komentarze: 6
Zmarł Lem.
Pamiętam „Solaris” i nieludzki ocean o niezwykłej, nieograniczonej mocy tworzenia, który z niewytłumaczalnych pobudek, w niepojęty, niemożliwy do zbadania sposób odkrywał i materializował elementy traumatycznych zdarzeń, wypartych do niepamięci.
Byliśmy tacy młodzi. Siedzieliśmy w piwnicy po przeciwnych krańcach deski do malowania, jednym głosem szydząc z ludzkiej pychy, która daje nam śmiałość by twierdzić, że stworzył nas na swe podobieństwo.
Jedna deska, dwa pędzle, farby i solaryjski ocean. Namalował jakieś męskie usta, ja suchą, zwichrzoną trawę czy zboże.
Już wiedział, co go czeka, tylko chyba jeszcze nie uwierzył.
Podobny do SOLARIS jest GŁOS PANA, jedna z moich ulubionych książek. Tam przekaz z gwiazd jest równie niezrozumiały, a my posługując się nim odtwarzamy jakieś rzeczy i stworzenia, zupełnie dla nas niezrozumiałe i to samo dla obu książek uczucie rozpaczy, że nie możemy pojąć.
Wydaje mi się, że stopniowo otwierają mi się oczy - to skrzyżowanie wiadomości i hipotez (ipotez jak mawiała posłanka Beger)o budowie i działaniu wszechświata z religią i filozofią buddyjską.
Bo przyzwyczajeni do istnienia świata wokół nas nie zauważamy, że jego istnienie i działanie jest czymś niesamowicie fascynującym i nieoczekiwanym. Sprowadzamy te cudowności do naszego poziomu ponieważ nie potrafimy ich pojąć.
Coś jest w ta pora - Ona chodzi i już zbiera żniwo?
Dodaj komentarz