notka zboczona feministyczna
Komentarze: 13
Może i babcia, ale za to jaka!!!! I jak to nie może być Mira Kubasińska, skoro jest!!!! :-)))))))
Miałam kiedyś ich płytę, brzmieli inaczej niż konkurencja, wydawało mi się, że nowocześniej, jakoś tak gitarowo-harmonijkowo, z siłą i ekspresją trochę za dużą, jak na mój ówczesny, zaściankowy brak odporności na mocne dźwięki.
Mira pozowała mi do zdjęcia, ale zrobiła brzydką minę, więc zostawię je dla siebie, a przed wiarkami i niedowiarkami pochwalę się autografem, jeszcze ciepły, śmiałyśmy się do siebie, gdy mi go dawała, byłam jedyną chętną.
Za to Patrycja Markowska szafowała autografami, nie wzbraniała się przed śpiewniem na żywo, okazywała sympatię swojemu gitarzyście i zadowolonej publiczności, i obnosiła z plastrem (prawdopodobnie antykoncepcyjnym), otoczonym czerwoną aureolą uczulenia, dokładnie pośrodku opalonego, odkrytego brzucha.
W takich plastrach, noszonych przez dziewczyny w widocznych miejscach widzę przejaw feministycznego buntu, który kiedyś mnie ominął – prawdopodobnie zbyt wcześnie zostałam inkubatorem. Mój bunt szybko przybrał inną formę: braku zgody na bycie namiastką gumowej lalki, pozbawionej najważniejszego atrybutu mojej kobiecości - płodności, dla nieograniczonej dostępności i wygody szowinistycznego męskiego świata, chlubiącego się swoją męską płcią i płodnością ;-). Nie łykałam pigułek, poznałam swoją fizjologię, bardzo wyraźne objawy owulacji i cieszyłam się swoją płcią za cenę ograniczonej dostępności. To nie była wygórowana cena, powstrzymywanie się od seksu bywa baaaaardzo seksualne. Nie ma we mnie za grosz zrozumienia dla mąk celibatu :-).
I tak oto nie wiadomo kiedy przeszłam od Breakoutów do Billingsa. Przy okazji gorąco polecam, świetnie się sprawdza w stanie pełnego zdrowia i normalnej płodności, dopiero przed czterdziestką pojawiają się niedogodności. A mężowie, których znałam, (a miałam i mam jednego :-) po pierwszym szoku szybko stawali się wielkimi fanami pana Billi.
A niebo bezchmurne i słoneczko przygrzewa wiosennie, co widać.
:-)))))))))))))))))))))))
Pozdrawiam
Wojtek
andyś, przeca to nie wszytko było do ciebie.
Mówiłem o plastrze Markowskiej, a nie o Twoim plastrze. I nic nie mówiłem o powstrzymywaniu czy nie i o tym o czym dalej piszesz. I czytaj dokładnie - akurat na te panie Billings działa jak płachta na byka (pardon za to męskie szowinistyczne porównanie) więc pozwolisz, że \'protestu\' im nie przekażę.
powstrzymywanie się od współżycia może być sposobem na życie, całkiem fajnym dla trwałej długoletniej pary, ale nie zda egzaminu u młodych i w związkach \"przejściowych\".
plastry na pupie kleję od lat i doskonale sie z nimi czuję. wydaje mi się że promienie słoneczne mogą podrażniać miejsce przyklejenia więc unikam takich miejsc bezpośrednio nasłonecznionych.
a moja córka w wieku lat 17-tu zapytała: mama chcę isć do ginekologa po środki antykoncepcyjne. zafund
Z Billingsem też byłam wiele lat zaprzyjaźniona.
Powstrzymywanie się od seksu jest bardzo seksualne. Pod warunkiem , że potem ma się seks:)
Markowska musi mieć w jakimsi kontrakcie obnoszenie się z plastrem wpisane, bo reklamuje się w pismach kolorowych pt. czy wybrałas bo ja tak (i teraz wiem co)...
Idę póki co brzdąkać \"Spiekotę\" i przypominać sobie zapach ;))
Dodaj komentarz