nie wiem jaki dać tytuł, przecież nie...
Komentarze: 33
Nie chce mi się jechać. Nie boję się jak za pierwszym razem, już wiem, że to nie takie straszne i że da się żyć bez niektórych narządów wewnętrznych, to raczej jakiś rodzaj tremy...
Na wszelki wypadek to napiszę. I to nie żart.
Kochana Rodzinko, jakby coś poszło nie po mojej myśli, to żądam kremacji. Nie chcę zostać zamknięta w pudle, bez możliwości ucieczki i osaczona przez czterech facetów w czarnych ubraniach i białych rękawiczkach, o sztucznie smutnych twarzach, nieznajomych... a fuj! A facet z urną ma mieć przykazane, żeby miał normalny wyraz twarzy, może być uśmiechnięty, jeśli mu np. akurat kwitnie życie osobiste i żeby mi kurcze nie zajeżdżał jakimś wczorajszym alkoholem, bo to się zdarza w tej branży, ale nie ma prawa zdarzyć się tym razem.A R. niech nawet nie myśli o topieniu smutku w czym popadnie, niech się raczej szybko rozejrzy, bo świat jest pełen fajnych, samotnych kobiet, tylko żeby mi to nie była jakś najgorsza pokraka i zaraza! A wy Dzieci żyjcie po swojemu, ale nigdy po trupach. I to by było na tyle.
Kurcze bym zapomniała: A ty Klemens masz mi się włamać na bloga i w moim imieniu napisać jakąś fajną notkę, tylko nie odwal kaszany, masz się postarać. Chyba, że to faktycznie wyrostek i akurat będziesz zajęty.
Jutro imieniny Iwci a ja z samego rana muszę wsiąść do autobusu. Życzę Ci Iwcia prawdziwej miłości, prawdziwej przyjaźni i żebyś nigdy w życiu nie czuła się opuszczona i samotna.
Wiem, że za tydzień znów tu zajrzę, a za dwa tygodnie nawet z własnego kompa, ale jakoś tak mi chodzą po głowie te procenty...
Dodaj komentarz