sty 19 2004

moje sprawy


Komentarze: 11

Naprawdę nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam. Fanaberkowo mnie przerosło, bo porwałam się tutaj z motyką na słońce, bez żadnego oparcia w postaci wiedzy i umiejętności. Nie rozwiążę sama swoich problemów, nie chcę szukać pomocy, muszę przestać i tyle.

 

Poturbowałam się, poobijałam, przeszłam niezłe jazdy… kurcze, warto było. Poturbowałam też innych, ale chyba nie za mocno, prawda? A czego się tutaj dowiedziałam?

 

Moje sprawy małżeńske tak się mają:

Bałam się jak cholera – miałam realne powody Ten strach powstał w okolicznościach, które są już nieaktualne. (przynajmniej na razie) Od lat na zmianę tłumię to uczucie, ignoruję, albo mu zaprzeczam W efekcie zalega to we mnie w postaci na przemian żalu lub niechęci Boję się, ale tylko czasem i nie na tyle mocno, żeby nie dało się z tym wytrzymać

 

A nasze sprawy małżeńskie mają się tak:

Jesteśmy dla siebie atrakcyjni pod bardzo wieloma względami Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu Nigdy się nie kłócimy Nie mamy większych problemów np. z dziećmi Dbamy o siebie i nasz związek Jesteśmy dla siebie nieprawdopodobnie wyrozumiali Chcemy, żeby tak zostało, jak jest

 

Dziękuję wszystkim, którzy tu wytrwali i tym, którzy na koniec we mnie zwątpili. Możliwe, że ja też bym zwątpiła, a może nie.

 

Nie odchodzę stąd, nie umiem i nie chcę. Zakończyłam tylko pewien etap.

Lubię sobie popisać, mam Internet i czas.

I spotkałam tu kilka osób różnego wieku i płci, które polubiłam, bo odnoszę wrażenie, że one też mają swoje jazdy, a choć używają nieco innego paliwa, ich siniaki wydają mi się dziwnie znajome.

 

fanaberka : :
Nebraska
20 stycznia 2004, 20:52
Fanaberko, grypa nie pozwala mi krzyknąć, to chociaż szepnę: Zostań, masz rację. Mam nadzieję, że Twoje małżeństwo będzie dalej udane.
błękitna glina
20 stycznia 2004, 15:48
:)
20 stycznia 2004, 09:24
Gcyby Cie nie bylo, to... to nie bylyby juz te same, znajome blogi!!!! Buziaki!
19 stycznia 2004, 23:12
No i fantastycznie, że jednak jestes i zostajesz:) Ja nie zwątpiłam, ale... upewnic sie nie zaszkodzi:D
19 stycznia 2004, 22:52
witaj nieznajoma ze znajomego swiata ..,powiem że podoba mi się to pani zakrecenie i uspokojenie jednoczesnie,jesli możesz trzymaj tak dalej ..pozdrawiam
19 stycznia 2004, 22:50
jazdy? odejście? Ech, Fanaberka. Życie! Niezwykła rzecz!
19 stycznia 2004, 22:29
Chyba, że poczułaś nowy powiew też będzie dobrze,próbuj ale zatoczysz kółeczko szybciej niż ci się wydaje he he
19 stycznia 2004, 22:25
Tylko ty czucia mocnego nie zabijaj ,a te Twoje jazdy da się wytrzymać i nie zmieniaj się pod publiczkę ,bo nie warto i się obrażę hejka.Kto lubi lalki ,bon ton i te inne sprawy już dawno się wyniósł z twojego bloga.
19 stycznia 2004, 22:24
Mimo wszystko podoba mi się ta notka. Uświadomić coś sobie... to już bardzo dużo. I cieszę się, że zostaniesz. Pozdrawiam.
19 stycznia 2004, 21:54
Czyżbyś podniosła ręce do góry w geście poddania? Nie wierzę.
19 stycznia 2004, 21:52
dobrze, że zostajesz. jest ok :)

Dodaj komentarz