MIASTO TYSIĄCA I JEDNEJ KAŁUŻY
Komentarze: 4
Zaczekałam z zakupami, aż skończy się ulewa. Na rogu ręce machające radośnie nad głowa, znajoma twarz:
“To studzienka mojego projektu, proszę zobacz! Czy zauważyłaś, że nie ma kałuży, tamto skrzyżowanie też suche, to działa!!!” - zajrzałam, fajna :-)
“A tamten projekt nadal aktualny, szykuj się na wrzesień”.
Jeden z tych nieuczesanych, którym się chce. Tak niedawno byłam w klubie... A na wrzesień chyba będę gotowa, z rozpędu posiedziałam nad tym godzinkę, tak dla pewności, że jeszcze żyję.
Niepokoi mnie H: skąd u niej ta izolacja, podejrzliwość, doszukiwanie się ukrytych znaczeń? Chyba rozchodzą się nasze drogi, nie chcę się domyślać, zgadywać, męczy mnie gra... o ile to tylko gra.
Nie obchodzi mnie nowy płot – chcę, żeby sąsiedzi sami wybrali wzór.
R. właśnie wrócił, pewnie z dyżuru, nie pytałam, nigdy nie pytam.
Mateła: Czemu pani nie robi zdjęć?
No właśnie.
Dodaj komentarz