luezblues
Komentarze: 2
Dwutygodniowy kierat w pracy za plecami, jutro jeszcze mały, służbowy, ale luzacki wypad do stolicy, a potem kilka dni nie wiem czego, pewnie niczego.
Przy tak dużym natężeniu pracy z tak dużą liczbą ludzi bardzo łatwo o znienawidzonego kaca. Zarzynałam się robotą, żeby go nie mieć. Tym razem chyba się udało, nie mam go, jeszcze nie!
Dzięki, Solei, za komplement :-)))) Ja tak właśnie czuję, że nie weszłam w rolę. Wydaje mi się, że nie weszłam w nią ani w życiu prywatnym, ani tam, gdzie ją pełnię od 20 lat! Cieszę się, hurrrraaaa!!!, to by było straszne!!! Pewnie łatwiej by mi wtedy było, ale trudniej by było ze mną!!!
Dość na dzisiaj pseudosocfilozofania, przejdźmy do konkretów. Apollo dostał 4+ z matematyki dyskretnej, co go zwalnia z egzaminu ciągnącemu się za ludźmi przez lata, (nie spełniło się moje proroctwo dotyczące wpływu żeńskich imion na sesję), o Iwci nie piszę, lecz czytam, Robal dzwonił w sprawie biletów, a ja mam w głowie kwiatki (fijołki), co chyba widać, słychać i czuć.
I chyba wreszcie mi wyszła jakaś pogodna notka.
Dodaj komentarz