sie 07 2003

Kleszcz


Komentarze: 11

Tak coś dzisiaj czułam, że powinnam skończyć z tymi fanaberiami i popracować, zamiast włóczyć się z aparacikiem po okolicy… Nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, za to złapałam kleszcza… był obrzydliwy… i okropnie się go bałam… jeszcze nie wyszłam z szoku…

A miałam przeczucie! Wierzcie mi, przed wyjściem z domu patrzyłam na przeciwkleszczową obrożę Paskudy… i tak sobie myślałam, że psy to mają dobrze: mogą z czymś takim na szyi biegać po lesie, nikt nie zwraca uwagi, a kleszcze im niestraszne…

 

Chyba sobie trochę poleżę, poczytam, pomyślę o sobie… Całusy dla was wszystkich! I dla takiej mądrej, wrażliwej dziewczyny, która chyba nie mniej niż ja musi wojować z losem…

 

fanaberka : :
08 sierpnia 2003, 19:06
oj, a ja mialam pare dni kleszczyka. takiego swojego wlasnego, jedynego. ale potem mi go zabrali. i obiecali tygryska na urodziny. :)
moonspellka
08 sierpnia 2003, 12:31
aj ja pamietam jak sie we mnie kleszcz wpil...i musialam jechac na pogotowie:
08 sierpnia 2003, 12:10
No tak, obróżkę możesz przymierzyć, jeśli Ci się spodoba, to przecież ekstrawagancje są zawsze modne :P
08 sierpnia 2003, 09:50
I nawet nie zrobilas zdjecia swojemu kleszczowi ??? :-)))
a g u l i n k a
08 sierpnia 2003, 09:20
to a ci współczuje, ale mam nadzieję, że go już wyciagnełaś :D
08 sierpnia 2003, 07:44
wypraszam sobie! moja córcia ma na nazwisko kleszcz i jest przekochana a nie obrzydliwa ;)
07 sierpnia 2003, 22:06
No i jak? :-)
07 sierpnia 2003, 20:50
Ale pozbyłaś się już chyba intruza? Ja jestem w rodzinie specjalistką od usuwania kleszczy psom i kotom, ale to prościzna, bo to kleszcze już najedzone - jest za co złapać. Taki co ledwo dorwał się do koryta wymaga narzędzi, paznokcie to za mało.
07 sierpnia 2003, 20:30
Fanaberko, dotarłam wreszcie do domu i do komputera. Jak odebraliśmy Marcina ze szpitala na cotygodniową przepustkę, to ruszyliśmy sobie wszyscy w Kraków i dość długo nam zeszło. Wiesz, ładna pogoda, dzieciaki stęsknione za tatą, dośc miły nastrój, no to sobie połaziliśmy, aż nam nogi powchodziły w wiadome miejsce. A teraz czytam komentarz od Ciebie i dalibóg nie kumam, gdzie mam szukać tego maila do Ciebie. Chyba mnie zbyt mocno naświetliło krakowskie słońce? To raz. A po drugie tak sobie myślałam, że ten mój szablon może nie jest najpiękniejszy, ale robiony naprawdę od serca...Jak się wprawię, to przygotuję Ci coś estetyczniejszego, OK? A teraz prosze napisz mi, gdzie jest ten adres maila do Ciebie, albo jakiś nr Gadu-Gadu...
agakarolewska
07 sierpnia 2003, 19:11
wiesz co Fanaberko? Ja pochodzę z takiej małej wsi..jestem dzieckiem lasów i łąk, i całe dziecinstwo się włóczyłam się po dziczy i łapałam kleszcze non-stop...ale wtedy nawet się w mediach nie mówiło o niebezpiecznych następstach..i jakoś nic mi nie było..jako dziecko z buszu byłam pouczona przez babcię, jak się kleszcza wyrywa, i po bólu..żyję do tej pory :)) żadnych następstw
Zyrafa36
07 sierpnia 2003, 19:07
od pewnego czasu czytam twojego bloga i bardzo mi sie podoba... a co do tej obroży to niektóży noszą zwykła na szyji ... co ci szkodzi być postrzeganą za dziwaczke???? :) zapraszam do mnie i bardzo prosze o komentarz

Dodaj komentarz