jak nie ma o czym to o miłości
Komentarze: 2
Drzewa są już całkiem nagie. Rosną tu rzadkie klony o smukłych, sztywnych liściach i tak skórzastej fakturze kory, że chciałoby się sprawdzić ją ręką, tyle ze ja nie dotykam pni drzew. Latem wyglądają interesująco z racji swojej odmienności, ale o tej porze roku i tak najładniejsze są zwykłe, żółte, z czarnymi plamami grzyba – dowodem na czyste powietrze.
W rezerwacie nikt nie usuwa martwych drzew. Czarne dzięcioły mają tu istny raj, widziałam tez duże stadko jasnoszarych, cichutko szyrkających maleństw – prawdopodobnie przelotnych.
Właściwie chciałam tu napisać coś o sobie, ale wyszło o drzewach i ptakach.
Czytając o tych drzewach patrzę sobie na mojegozmarnowanego pozbawionego do połowy liści benjaminka w moim burze i się zastanawiam czy takie drzewko też można reklamować.. Firma od kwiatów miała o niego przecież dbać, ale jak go braliśmy parę miesięcy temu to nikt nie powiedział nam, że one nie lubią przeciągów. Jakiż inny jest ten mój biurowy siat od tego Twojego rezerwatowego, który podziwiasz codziennie.. Zazdroszczę Ci..
Pozdrawiam
Ania
Dodaj komentarz