Co za okropny dzień
Komentarze: 12
Wczoraj spędziłam z H bardzo owocny dzień przy naszym ulubionym zajęciu: przeglądaniu starych papierzysków i gdybaniu, jakież to koleje życia przechodzili nasi protoplaści. Nad samym indeksem jej dziadka przesiedziałyśmy pasjonującą godzinkę.
A dziś w mediach od rana Powstanie... tego nie mogę oglądać... dla mnie wydarzenia tych czasów, to jeszcze nie całkiem historia - to część życia ludzi, przy których wyrastałam... których już nie ma... i za którymi tęsknię...
Znów nie dotrzymałam danego sobie rok temu słowa i kupiłam ogórki do zakwaszenia na zimę! Jest to jedyna "konserwa", której nie znoszę robić! Wyjazd na zakupy... moje miasto wygląda jak bazar w Szanghaju: wszyscy na rowerach (ja też - jakby inaczej), za to ani jednego metra ścieżki rowerowej. Co przeszłam, zanim unieszkodliwiłam zielone potwory i ustawiłam w rządku na półce - nie pytajcie!
Dopiero zaczęłam pisać swojego bloga - a tu już odezwało się archiwum! Odnośnie "archiwum": a czy to tak ładnie, młody człowieku, pytać kobiety o wiek?
Całuję Was, kochane Blogusie, którym - póki co - nie grozi ani archiwum, ani klimakterium! Pa!
Dodaj komentarz