burzowo
Komentarze: 7
Przerażona Paskuda wcisnęła się pod stół, ale ja, żądna wrażeń, odsunęłam myśli o piorunach kulistych i stanęłam z aparatem w otwartych drzwiach domu, żeby obejrzeć, jak wśród wiatru, błysków i dźwięków piaszczysta ścieżka przed domem błyskawicznie zamienia się w strumyk, i spróbować utrwalić całe to widowisko, o tyle niezwykłe, że rozgrywające się w niczym nie zasłoniętym, żółtym, niskim, popołudniowym słońcu.
A wtedy dwuletnie dzikie wino odpadło od ściany, przybierając tak nieznośny obraz nieodwracalnego zniszczenia, że wyszłam na deszcz i obcięłam je gwałtownie na wysokości metra tępymi, krawieckimi nożycami.
W chwili, kiedy robiłam to zdjęcie, wielka, zielona ściana zwinięta w niewielki, łykowaty kłębek rozpoczęła pierwszy etap przemiany w kompost na dnie dołka z odpadkami, dżdżownice wypełzły na powierzchnię, deszcz zmienił się w kapuśniak, chmura pojaśniała a słońce przybladło.
Jakaś zmęczona jestem.
Witać w klubie meteoropatów?
Dodaj komentarz