bąk świnia
Komentarze: 5
Nie hasałam jak pasikonik. Rano ostrzygłam altanę, a pozostałą część dnia przedrzemałam pod orzechem, w trawie, bratkach i koniczynie. Przyleciał kolejny mały bączek, uciekinier ze szklarni miejscowych hodowców pomidorów, którego nie ma w żadnym atlasie, bo stworzony został przez ludzi, niczym zboże, czy świnia. Leniwie zanurzał w kwiatkach ssawkę wraz z głową i tkwił tam tak długo, że mimo całej swojej wiedzy o tchawkach wpadałam w panikę, że się udusi :-). A potem odpoczywał, niespiesznie czyszcząc ssawkę włochatymi odnóżami. Dzikie trzmiele są szybsze i bardziej płochliwe.
Obraz bąka i ogrodu nie był tak piękny, jak w książce ze zdjęciami, ani tak zaskakujący jak e-mail z pytaniem o sposób włamania się na bloga, ani tak szokujący jak zdjęcie mózgu na siedzeniu rozbitego samochodu, ani pokryty aurą starości, jak zabytkowy Świdermajer, ani otoczony aurą naturalności niczym leśny czarny szlak. Był nudny, niedzisiejszy i jakby nierzeczywisty.
Potrzebuję odpoczynku od swoich pragnień, wyobrażeń, naukawości i filozowania.
Wakacje.
Dodaj komentarz