mar 15 2011

Z niedzieli


Komentarze: 0

Czeszemy psa. W pierwszym słonku, w pierwszym ciepłym wiaterku po zimie.

Kłębek siwej sierści daje się pochwycić i ponieść. Toczy się przez zastygły ogród, w niebyt, w nicość, na pożarcie. Tutaj odpada włos, tam strupek, strzępek martwego naskórka. W rozgrzaną na chwilę, rozmiękniętą ziemię. W dzioby, budki lęgowe, gniazda, krótki raj.

fanaberka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz