kwi 27 2010

Z cyklu: Łykend na wsi. W malinach.


Komentarze: 1

W malinowym chruśniaku, pod koguta wzrokiem
Głową w dół, pupą w górę, przez długie godziny
Rwałam perz, co cichaczem wdał się pod maliny.
Palce miałam skrwawione i rysę pod okiem.

I nie wiem jak się stało –  nie rwa mnie dorwała,
Lecz zakwasy! W pół drogi od kostek do czoła!
I myślałam o końcu i dojść wreszcie chciałam
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
 
Al
15 czerwca 2010, 19:50
Sliczny ten wiersz! Pieknie piszesz :)

Dodaj komentarz