cze 30 2007

o szczęściu


Komentarze: 1

-Co ze mną zrobi?

-Będzie z tobą rozmawiał, potem rzuci ci się do nóg. Uczepi się jakiegoś wypowiedzianego przez ciebie zdania i będzie cię przekonywać, że to jakaś głęboka myśl, a ty jesteś wielkim mędrcem. Niektórzy uważają, że w takich chwilach najzwyczajniej w świecie z nich drwi, ale w tym właśnie tkwi siła szejcha. W końcu uwierzysz w jego przekonanie o swojej niezwykłej mądrości. Będzie się zachowywał tak, jakby w twoim wnętrzu żyła istota o wiele potężniejsza od ciebie. Po jakimś czasie sam zaczniesz zauważać to ukryte w tobie piękno. Pomyślisz, że skoro sam nie dostrzegłeś go wcześniej, musi pochodzić od Boga. Będziesz szczęśliwy. Świat u jego boku nabierze nowych barw. I pokochasz szejcha, który będzie cię do tego szczęścia przybliżać. Przez cały czas jednak jakaś cząstka twojej świadomości będzie ci podszeptywać, że to wszystko jest grą, a ty jesteś godnym pożałowania durniem. Ale nie znajdziesz w sobie sił, by znów uwierzyć tej zgniłej i złej stronie swojej duszy.(…) W ten sposób wkroczysz na wyznaczoną przez szejcha drogę, jedyną, jaką będziesz w stanie iść. Szejch ma dar, który sprawia, że siedzący przed nim człowiek czuje się lepszy. To jest jak cud dla większości mężczyzn z Karsu, którzy uważają, że nikt nie może być większym nędznikiem, biedakiem i nieudacznikiem niż oni. W ten sposób najpierw zaczynasz wierzyć w szejcha, a potem w islam, o którym kazano ci zapomnieć.(…) Będziesz jak wszyscy, staniesz się członkiem wspólnoty. I może na chwilę przestaniesz być nieszczęśliwy.

 

                                         (Orhan Pamuk, Śnieg)

 

fanaberka : :
01 lipca 2007, 04:47
No nie wiem... miesza mi się to nieudacznictwo, wspólnota, nie/szczęście... Może dlatego, że koty, chcąc zwóric na siebie moja uwagę przełażą co rusz przez klawiaturę i ogonami zasłaniają mi kawałki tektu na ekranie... Ale jakoś piękna w sobie nie dostrzegam.

Dodaj komentarz