gru 03 2003

Kochana Muszelko


Komentarze: 3

Kochana Muszelko

Wierz mi, przeżyłam szok, gdy przeczytałam Twoją pierwszą w tym miesiącu notkę. Próbuję różnych sposobów powrotu do równowagi, ale wierz mi, nie mogę. Kochana, kto Cię tak skrzywdził, kto tak zranił, zadał tyle bólu, słowami? Kto to był, jakaś kobieta? Nawet nie umiałam Ci się wpisać w komentarzach, bo nie byłam w stanie znaleźć słów, żeby napisać to, co czuję. I długo zbierałam w sobie odwagę, żeby tam zajrzeć ponownie, bo to, co tam widzę udziela mi się i po prostu nie mogę tego znieść. Gdybyś wiedziała, jak bardzo jest mi przykro z powodu tego, co musiało Cię spotkać. Znam i rozumiem Twoją sytuację, bezradność, samotność, opuszczenie… Nie bez powodu po wejściu na to blogowisko przykleiłam się do Ciebie, stałaś mi się tak bliska. Byłaś tak bardzo podobna do dziewczyny, którą sama byłam jeszcze kilkanaście lat temu, bez domu, środków do życia, z małymi, wiecznie chorymi dziećmi, starą ciotką. Sama borykałam się z rodzinnymi problemami, podczas, gdy mój mąż żył zagubiony w swoim niszczącym świecie, z którego sam nie był w stanie się wydostać, a do którego coraz mocniej zasysał mnie i nasze dzieci. Nie miałam żadnego wsparcia, a otaczających mnie ludzi stać było najwyżej na zakup lornetek i podglądanie, jak się myję w kuchni, bo nie miałam łazienki, ani bieżącej wody. Muszelko, wierz mi, nie pamiętam dziesięciu ostatnich lat życia, kiedy jeszcze byłam młoda, choć nigdy nie piłam, nie brałam lekarstw, ani nigdy w życiu nie spróbowałam narkotyku, prawie nic nie pamiętam, niemal biała plama, jakby mnie wtedy nie było. Swoje uczucia zamknęłam w środku i nie potrafiłam ich stamtąd wydobyć, nie umiem mówić o sobie, nigdy to mi się nie udawało, gdy poznałam Ciebie, po raz pierwszy w życiu udało mi się napisać kilka zdań prawdy na swój temat. Ogarnęły mnie emocje i wspomnienia, z którymi nie umiałam i nie umiem sobie poradzić i nie wiem, co się ze mną dzieje, mam taką wielką potrzebę odkrywania i pisania prawdy o sobie, chociaż nie bardzo umiem i nie zawsze starcza mi odwagi. Rozumiem, Kochana, jak bardzo w Twojej trudnej sytuacji potrzebny jest Ci ten blog. I tak mi przykro, że ktoś Cię prześladuje. Widzę, że ma to niezrozumiały dla mnie związek z Twoimi szablonami, widziałam jak by_the_way dokuczał Tobie, widziałam, jak z powodu szablonu w listopadzie dokuczał Kizi, paradoksalnie moje przeżycia z pomidorem zaczęły się od szablonu. Nie rozumiem tego, nie znajduję na to wytłumaczenia, dla mnie szablon, to tylko nieprawdziwa farba rozlana na monitorze, rozrywka, zabawa, trochę przyjemności, nic więcej. Mam podejrzenia, że pomidor, to może być ta sama osoba, co by_the_way, choć podejrzewam, że pomidor, to może być mężczyzna, na którego przypadkowo natknęłam się na blogowisku, nieszczęśliwy, zrozpaczony, osamotniony informatyk, porywacz dziecka ten_years_after. Poruszył mnie jego blog, ale zidentyfikowałam się z synkiem, nie z ojcem i napisałam mu w komentarzach kilka gorzkich słów, których nie miałam prawa tam wpisywać. Nie wiem czy to on jest pomidorem, nie wiem, czy to ta sama osoba, co by_the_way, ale chcę ci powiedzieć, że rozumiem, co to znaczy być prześladowanym, zwłaszcza w sytuacji, kiedy na wszystko braknie sił, gdy życie staje się nie do zniesienia i gdy potrzeba wsparcia i pomocy. Nie wiem jak Cię przekonać, że jesteś mi taka bliska i że jestem po Twojej stronie. Nie wiem, co mam zrobić, żebyś mi wierzyła i ufała. Znasz moje imię, nazwisko, możesz sobie zobaczyć gdzie mieszkam, jak wyglądam, jaką mam pracę, znasz prawdziwe imiona moich dzieci, nigdy niczego nie ukrywałam, nie chciałam mieć na tym blogowisku żadnych tajemnic, bo przyszłam tu w poszukiwaniu prawdy i zrozumienia, a podobnie jak ty doświadczyłam wyzwisk i prześladowania, ale też ciepła, przyjaźni, wyrozumiałości i serdeczności. Nie mogę już dłużej pisać, bo jestem zmęczona i płaczę, ale proszę Muszelko, przeczytaj ten list i pomyśl o tym, co próbowałam Ci powiedzieć.

 

fanaberka : :
03 grudnia 2003, 23:31
ech... nie wiem co więcej
03 grudnia 2003, 19:14
Myślę ,że ktoś was próbuje skłócić ze sobą . Ktoś chce Was wygonić z tego bloga.Przeszkadzacie ,bo nie obraźcie sie jesteście obie trochę z innej bajki, ale tej pięknej, i która mocno w to wierzę, skończy się jak bajki mają w zwyczaju.Proszę nie dajcie się skłócić, bo takie działania widać,słychać i czuć.
03 grudnia 2003, 18:56
Fanaberko, cóż mam napisać? Co napisać? Nie gniewam się na Ciebie, bo i za co? Pamiętam, jak Cię zachęcalam do założenia bloga, a potem cieszyłam Twoimi postępami. Zaglądam tu codziennie, choć nie piszę. Przepraszam, że nie piszę. Będę tu zaglądała...Pewnie zacznę pisać, już zaczęłam. Daj mi trochę czasu. Wciąż zasmucona Muszelka.

Dodaj komentarz