wrz 10 2008

długo i szczęśliwie


Komentarze: 2

Nie umiem robić wina z jabłek i chyba się nie nauczę. Od kiedy w przepisie na wino z głogu przeczytałam: „owoce wypestkować" - straciłam zainteresowanie recepturami.

 Mój przepis: 

1. Zebrałam jabłka pod  Śpiącą Krąselką. Dawno temu musiały się tu wydarzyć jakieś złe czary, jakaś straszna historia z Zazdrosną Antonówką i jabłkiem zatrutym pestycydami, bo drzewo zasnęło, zarosło lasem, kolczastym, nieprzebytym gąszczem i chyba wszyscy o nim zapomnieli. Minęło wiele lat - sto, jeżeli wierzyć starej książce z obrazkami. W pobliżu przejeżdżała Fanaberka na rowerze. Zza chmur wyszło słońce i złote jabłka zalśniły nad kępą chaszczy jak lampiony.  Kolczaste gałęzie szarpały jej włosy, parzyły ją pokrzywy, zazdrosne rzepy próbowały ją zatrzymać, ale cóż znaczą marne siły natury wobec przeznaczenia. Po wielu minutach desperackiej walki Fanaberka podniosła do ust pierwsze, robaczywe jabłko.

Wiem, zboczyłam, oto co było dalej:

2. Wycisnęłam sok z jabłek-lampionów za pomocą niewiele młodszej i niewiele mniejszej siostry ich Zbudzonej Rodzicielki - radzieckiej sokowyżymałki. Rozpuściłam w soku cukier, zaprawiłam fermentującymi malinami Taty i zlałam do słoja. 

3. Dzisiaj pociągnęłam z gąsiora spory łyk (żeby sprawdzić czy nie trzeba dosłodzić). Spać mi się zachciało, chyba zaraz zasnę.

4. I nie wiem co teraz się wydarzy. Pewnie nic szczególnego - wino będzie fermentować i dojrzewać w kotłowni. Długo i szczęśliwie.

11 września 2008, 18:19
Smacznego :) Buziaki!
11 września 2008, 02:59
ach to testowanie :)))

Dodaj komentarz