lis 28 2005

Dług


Komentarze: 7

(Kontynuacja poprzedniej notki. Odpowiedź na komentarze.)

 

Wyłudziła ode mnie 50 złotych, a R. potem jeszcze dołożył jej dychę. Przeczuwałam podstęp i mogłam nic nie dać, lecz zaryzykowałam z lęku przed pomyłką i z egoistycznej troski o sumienie. Przegrałam, ale nie czuję złości, więc po co mam się trudzić walką o swoje, wśród obaw, że poniesione koszty będą większe, niż sam dług.

 

Przypuszczam, że dziewczyna jest chora, wygląda staro, chudo i źle. Nie znam przyczyn: może to narkomania, może anoreksja, HIV, schizofrenia, złamane serce, a może zwykła bieda. Nie chcę ryzykować, że jej zaszkodzę. Prawdziwie pomóc też nie mogę, nie czuję się ani kompetentna, ani upoważniona. Czasem człowiek grzęźnie w takich koleinach, że pomóc się wydostać może tylko Najwyższy i to też pod warunkiem, że ktoś tego chce.

 

Pomysł żądania odpracowania długu dobrze się sprawdza w przypadku Mateły, bo miło z nim przebywać pod jednym dachem. Tej kobiecie nie ufam i nie wierzę, nie chcę się karać przebywaniem z nią, pilnowaniem, obserwacją, jak się męczy i gubi wśród zmyśleń i kłamstw.

 

Pokazać jej? Nauczyć? Wychować? Kogoś, kto działa świadomie, a swoje postępowanie ocenia krytycznie? To tak, jakby uczyć rozpustnego księdza pacierza. Nie widzę celowości, ani szans.

 

I pamiętam ją, że była miła, mądra, ładna, ambitna i miała przed sobą przyszłośc.

 

Mogłabym nadal grać w grę „Czapka niewidka”, ale to niemiłe, stresujące, żałosne. Darowałam jej dług i jej to powiedziałam, korzystając z okazji. Zrobiłam to z troski, nie o nią, lecz o siebie. Nie wiem, czy było to mądre, czy głupie, czy postąpiłam dobrze, czy źle. Dobrze się czuję z tą decyzją. Zrobiłam dokładnie tyle, na ile było mnie stać.

 

Nie każdy może być Kotanem.

 

 

fanaberka : :
Stefen
01 grudnia 2005, 09:06
a Kotan długo nie pozył
selwa
30 listopada 2005, 18:33
Może wcale nie uciekała - najczęściej przypisujemy innym swoje intencje i uczucia.
30 listopada 2005, 18:32
Wiesz, mnie się ona bardziej podoba niż innym, bo jeśli ucieka, to chyba znaczy, że się wstydzi i ma wyrzuty sumienia, a gdyby przyszła to wymyslałaby jakieś usprawiedliwienia i może pożyczyła następną kwotę :(
kri
30 listopada 2005, 10:26
no d zgubiłam bo do d takie zadanie, które mnie na dziś czeka
kri
30 listopada 2005, 10:25
a ja się bawię dziś w winykatora. właśnie dostałam od moich dziewczyn listę dłużników. mamy prawie 20tys. na ludziach. od ziarnka do ziarnka... bedę gromić od samego rana i straszyć. w grudniu płaci się dwie stawki dochodówki. jak tak dalej pójdzie to na prezenty kasy nie będzie.
mam \"hurtówkę\" do załatwienia. ale w tym indywidualnym przypadku o którym piszesz chyba postąpiłabym tak samo.
28 listopada 2005, 22:39
Jasne, może jej trochę z tym lepiej, ale ale tych dłużników to jest więcej.... .Ty \"po prostu niestety masz talent\" do oceniania zdolności kredytowej swoich klientów :))))
iwcia_iwon
28 listopada 2005, 19:25
jak jest wszystko w porządku to też się nie wpada w tarapaty.. jak ma się jakiekolwiek oparcie... ale niestey nasz świat wymaga od nas byśmy byli silni chociaż wcale nie jesteśmy, to co się z nami wydarzy niby zalezy od nas, ale to jacy jesteśmy przecież nie zależy od nas, pozostaje się cieszyc że pewne problemy nas nie dotyczą, chociaż mogą... a prawdziwie pomóc być może się nie da...

Dodaj komentarz