wrz 08 2005

czas posuchy


Komentarze: 13

Musiałam rozpocząć podlewanie altany. Nawet wiekowe winogrona przechodzą kryzys późnego lata. Punktowo podlewane rośliny jakoś się trzymają, ale trawnik zamarł, a bratki marnieją, czekając na rozsadę.

 

Trzeba było być artystą, żeby założyć miasto w miejscu aż tak suchym, gdzie rzeka zamiast przybierać - wraz z biegiem traci wodę, a młode drzewa więdną wśród zmurszałych, porzuconych w lesie fundamentów. Dziwaczne, drewniane „świdermajery” nie przeżyły stu lat, podobnie jak kaszląca sucho dziewczyna, dla której powstało to wszystko. Gdy przestała przyjeżdżać, eteryczny sosnowy las przegrał konkurencję z ogrodami Paryża i trawnikami Londynu, ale na niektórych powstałych tam sztychach droga do Soplicowa wydaje się znajomo piaszczysta, a pobocza i obszerne, zaniedbane podwórza porośnięte są kępami sucholubnych, „miejscowych” krzaczorów i zarośli.

 

Jutro Iwcia zawiezie mnie do Taty. Może pozwoli mi poprowadzić…  

;-)

fanaberka : :
11 września 2005, 23:09
fanaberka czyżby dziadek nie miał już swojego winka na specjalne okazje (hehehe), po nim to w zamówionej przez popielatkę taksówce zostawiłabyś pewnie buta jak moja kumpelka ze studiów
Fanaberka do Popielatki i Malino
11 września 2005, 19:38
Przypominam, że szanowne Panie OSOBIŚCIE zabrały winko z bagażnika Iwci i przełożyły do bagażnika Popielatki!!!!
Mam nadzieję, że nie zwietrzało :-)
popielatka->malinowej
11 września 2005, 18:56
Spod gruszki jest około dwudziestu pięciu metrów ja uważam ,ze bezpieczniej będzie jak zamówię im taksówkę:)))
11 września 2005, 18:29
... u mnie dzisiaj zlało ziemię ... a wilgoci tu nie brakuje wśród tylu jezior...
z-zwodnik
11 września 2005, 15:50
Dowiedziałem się, ze to zielsko zółte (kilka postów niżej), które w wazonach, to jest nawłoć!
A susza coś dziwnego robi; topole zza okna zżółkły w ciągu dwóch nocy i pylą z liści - żółtawym prochem; czy to normalne jeszcze jest? - pytam jako przyrodniczy laik miastowy ;)
11 września 2005, 15:30
Jak wypijecie winko pod gruszką to iwcia pozwoli ci się poprowadzić do domu....odezwał się kierowca z bombowca czyli ja hehehe
zbit fg2002
11 września 2005, 12:22
u Ciebie nadal opisy spraw nieprawdopodobnych, większości niedostępnych. Naprawde szczerze zazdroszcze.
10 września 2005, 22:01
Ten drugi akapit wyszedł Ci jak fragment dobrej powieści. Super napisane!! PS. Trzeba było być pisarzem! ;-)
10 września 2005, 18:03
:)
10 września 2005, 15:18
Taka fajna notka, a wszyscy o prowadzeniu komentują!;)))
andy
10 września 2005, 07:46
Co za lizusostwo! :)
09 września 2005, 15:01
W Twoich dłoniach aparat da nam wszystkim radość.Kierownica tylko Tobie .Proszę o zdęcia z tej wyprawy .
09 września 2005, 11:56
A czemu ma nie pozwolić? ;)

Dodaj komentarz