gru 02 2005

07 zgłoś się, czyli Jarosław Marek Rymkiewicz...


Komentarze: 6

150 lat temu nieznany sprawca otruł Adama Mickiewicza. Rymkiewicz, na drodze wnikliwej (;-)))) analizy tekstów źródłowych i błyskotliwej (godnej samego Sherlocka Holmesa ;-)))) dedukcji, zacieśnia krąg podejrzanych do trzech osób. Jedną z nich jest pani Rudnicka, żona wynalazcy perpetum mobile.

 

Gorąco polecam króciutki fragment referatu Rymkiewicza ;-)))

 

 

"Była to - pisał Bednarczyk - silna, młoda i dobra kobieta [...] pobiegła zgotować rumianku, […] na spirytusie zgotowany rumianek w jednej chwili był gotów".

 

Kuchnia w domu na Jeni Szeri, […] pani Rudnicka stoi przy kuchennym piecu, wprzód rozgarnia, niecąc ogień, węgle pod fajerką, a potem stawia na ogniu naczynie ze spirytusem (jakiś mały garnek) i wrzuca doń drobne żółte kwiatki rumianku. Pojawia się pytanie, co jeszcze ma tam zamiar dorzucić. Drugie zaś pytanie, które można by postawić rumiankowi, dotyczy jego konsystencji oraz mocy - czy pani Rudnicka, przecedziwszy tę straszną miksturę (widzimy, jak przez brudną szmatkę przelewa swój rumiankowy spirytus z małego garnka do kubeczka, z którego będzie poić Mickiewicza) - a zatem czy pani Rudnicka, przecedziwszy alkohol, także go rozwodniła. Tak czy inaczej - czy to był czysty spirytus z rumiankiem, czy spirytus rozwodniony, rodzaj rumiankowej pośpiesznej nalewki - Mickiewicz czegoś takiego pić nie chciał. Lub, ponieważ był w agonii, pić nie mógł - nawet jeśli chciałby. … Nie znaczy to, oczywiście, że odrobina tego napoju nie przedostała się do gardła poety - kiedy Bednarczyk walczył ze szczękami Mickiewicza, a pani Rudnicka przechylała kubek, coś mogło się przelać przez zaciśnięte zęby. Mogło to być tylko kilka kropel.

 

 

Mam kilka praktycznych uwag:

 

Garnek z łatwopalnym spirytusem, postawiony wśród rozżarzonych węgli, to nie mikstura, ale istna bomba ogniowa.

W sytuacjach wymagających pośpiechu, zamiast rozniecać ogień pod kuchennym blatem, dogodniej jest skorzystać z kuchenki spirytusowej.

Wyobrażam sobie, jak pani Rudnicka podpala spirytusowy palnik i szybko zaparza zwykłą herbatkę rumiankową.

 

Tyle, że przyziemne to jakieś, nudne i mdłe.

 

Ech, poloniści…

:-DDDDD

 

* „Kto otruł Mickiewicza oraz jak to zrobił. Teoria okazji”. JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ poeta, badacz literatury

 

fanaberka : :
grafzero
03 grudnia 2016, 13:16
Jest to prawdpodobne, ale raczej mało mozliwe. Wtedy kuchenka spirytusowa była nowością https://en.wikipedia.org/wiki/Portable_stove#Early_example Taka maszyneria musiałaby zwrócić uwage, którejś z osób z towarzystwa Mickiewicza. Nie byłoby więc "na spirytusie" a jakiś szerszy opis.
Jeśli był to rozcienczony spirytus to raczej nie było mowy o mozliwości wybuchu.
Bartosz
23 kwietnia 2015, 22:03
siemka

Bardzo ciekawa stronka
ela
03 grudnia 2005, 08:38
No, tak, pokpił sobie Rymkiewicz, znajdując powód w błędnym rozmieniu słowa \"zgotować\". Dla Bednarczyka zaczyło ono \'przygotować, przyrządzić\'.
Ale może uczestników konferencji trzeba było rozweselić...
kri
03 grudnia 2005, 08:07
na mickiewicza mam uczulenie. jak to dobrze,że nie jestem polonistką i nie muszę zajmować się jego twórczością i jego życiorysem zawodowo.
babcia-m
02 grudnia 2005, 21:25
A ja słyszałam, ze lubił bardzo tłusto jeśc i w ogóle odzywiał sie bardzo niezdrowo i nieregularnie i umarł z przeżarcia. Wcale niepoetycko...
andy
02 grudnia 2005, 20:22
E tam, w liceum już coś czytałem, że pono kolega M. został otruty...

Dodaj komentarz