sty 27 2006

wiejska notka o niedotykaniu


Komentarze: 3

„Widziałam tu kilka czarnych dzięciołów”, mówię do Aśki – tej, która przytula się do drzew, ale ona nie wierzy, ze tu żyją dzięcioły. Ma mi za złe, że uparcie nie dotykam pni, że trzymam dystans, bez szans na prawdziwe poznanie.

Lubię drewno, znam zapach i fakturę szczap rąbanych siekierą, i palonych pod kuchnią w kafle, blat i fajery. Dotykam kory, gdy wciskam łodygi bluszczu w szczeliny, albo plecami, gdy jest ciepło i siadam sobie pod drzewem. Nie chcę tak jak ona: całym ciałem i ustami, tak mogę, ale do kota, krowy, czy psa. I rzecz jasna człowieka, (ale tylko czasami).

 

fanaberka : :
andy
29 stycznia 2006, 12:54
Kurde. schabowego bym wpieprzył...
selwa
29 stycznia 2006, 01:04
Sam nie wiem ale niezależnie czy to tylko rosliny czy też zwierzęta, to żywe stworzenia, cud i rzadka rzecz w kosmosie.
Wstrząsa mną świadomość, że jesteśmy drapieżnikami i żywimy się ciałami zwierząt (nie tylko). Każdy wyrzucony kawałek mięsa jest obrazą tego które poświęciło swoje życie dla nas. Dlaczego nas stworzył takimi?
28 stycznia 2006, 12:37
Bo może w krągłych słojach powalonych dębin, porosła gdzieś tam cieniutkim okolem, ta chwila marzeń, jakże zagubiona, co dziś w ostępie czasu bywa jeno śniona...
A gdy drzewo jeszcze strzeliście, ku niebu - te chwile, jak niepokój serca...

Dodaj komentarz