sty 25 2006

o skrzydłach


Komentarze: 3

Jeden z kosów jest mniejszy i inaczej układa skrzydło. Je żarłocznie i nie ucieka, jak inne, gdy Paskuda szturmuje altanę, i zazdrośnie kapie śliną po jabłkach i suszonych winogronach. Usuwa się pod pnącza i odwraca wzrok. Jest samicą. Jakimś cudem przeżyła odmienność, ale jej genom nie wróżę przetrwania.

 

Wpadła H. Nasze drogi się rozchodzą, ale powoli, bez trach.

 

Iwcia dba o Belindę, która wraca do zdrowia, przytula ją i głaszcze. A moje ręce - jak zwykle - w grubych rękawicach i, dla pewności, ukryte za plecami.

 

 

fanaberka : :
zielony
26 stycznia 2006, 15:17
Niewiele rozumiem (bo ja w ogóle niewiele rozumiem ;), ale podoba mi się nastrój, który tworzy tę tajemnicę z oczywistości.
iwcia_iwon
26 stycznia 2006, 12:15
ja to chyba rozumiem, bo ja w ogóle dużo rozumiem
26 stycznia 2006, 02:22
Dla pewności? Za plecami? Nie brzmi to dobrze...

Dodaj komentarz