lip 11 2006

murzyn na jawie jedzie po trawie


Komentarze: 7

Ćwierć wieku temu był tu zaniedbany park: pamiętam zarośnięte ścieżki, kilka odrapanych ławek i starego obrzydliwca w płaszczu i kapeluszu, straszącego dziewczyny swoimi dobrami.

 

Obok nowoczesnego gmachu ocalało kilka starych lip. Niektóre jeszcze pachną, inne przekwitły i obsypują alejkę żółtym, suchym pyłem. Farba łuszczy się z ławek.

 

Zamknęłam oczy i chyba się zdrzemnęłam, bo zaczęłam śnić jakieś pocałunki, ramiona i jeszcze coś nieokreślonego. Wtedy przypomniał mi się płaszcz tego obrzydliwca. Wstałam i wróciłam w upał.

 

fanaberka : :
Sharon
08 października 2006, 22:13
No pewnie, że decyduą konteksty! Jeśli dwie osoby się godzą, jedna na patrzenie, a druga na pokazywanie, to chętnie popatrzę! Ale jeśli znienacka jestem zaskoczona obnażającym się panem, oj, to niefajnie i nie lubię go.
zielony
14 lipca 2006, 11:42
Tak się zastanawiam, czy każdy exhibicjonizm jest be, czy też decydują konteksty? ;) Sen na jawie w Warszawie? w tym upale wszystko chyba możliwe...
12 lipca 2006, 22:39
Takie moje pisanie w necie też jest pewnie formą ekshibicjonizmu.
12 lipca 2006, 22:38
Pewnie częściej się wietrzą ;)
andy
12 lipca 2006, 19:31
Ciekawe jak oni radza sobie w tym upale...
11 lipca 2006, 21:53
Takich obrzydliwców w moim życiu spotkałam chyba z 10... mam szczęście, niewątpliwie.
11 lipca 2006, 21:35
Czarne na czerwonym jedzie po zielonym - Ty, Faneberko wiesz, że nie bredzę

Dodaj komentarz