kwi 05 2005

kolor


Komentarze: 18

Wiem co to znaczy być kochanym, bo miałam Dziadka.

– Dlaczego przyjechałaś z całą rodziną, tak bez sensu, tylko na niedzielę, pięć dni przed wakacjami? – zapytał.
– Nie wiem – odpowiedziałam.

Umarł rano. Poskarżył się, że boli.

Pamiętam swoją rozpacz, potem zmęczenie. Po powrocie z pogrzebu szkoła wydała mi się miejscem z innej planety. Zauważyłam krzywe spojrzenia i szepty, a z każdą przerwą krąg osób niechętnych powiększał się.

– Czy ty na pewno wróciłaś z pogrzebu dziadka? – zapytała koleżanka.

Podążyłam za jej wzrokiem i zamarłam: byłam ubrana w letnią, krótką, wydekoltowaną, czerwoną sukienkę.

Czasem czuję, że nadal ją noszę. Jak dzisiaj, gdy nie pojechałam z R na Wielką Mszę za Papieża, ale włóczyłam się samotnie po krzakach nad rzeką, rozmyślałam, szukałam. Znalazłam polanę pełną wiosennych kwiatków, miały ładny kolor, żółty, papieski.

 

fanaberka : :
selwa ->bogda
09 kwietnia 2005, 01:08
Ciekawym, z którą częścią:)
Bogda
08 kwietnia 2005, 00:49
Farpko spodobala mi sie twoja masza , twoja modlitwa ...

selwa ; ja sie czesciowo podpisze pod twoja wypowiedzia .
babcia-malgosia do kri
07 kwietnia 2005, 14:25
\'Duchowośc z wyboru a nie z etykietki urodzenia\' - piszesz kri.
A przeciez czesto tak dzieje sie, ze akceptujemy swiadomie cos po fakcie. Nasza zgoda, afirmacja przychodzi potem, jak na przyklad totalna akceptacja niezaplanowanego czlowieczka, ktory sie narodzil.
Czy nie bywa tak i z wiara?
Rodzimy sie np. w rodzinie ludzi wierzacych i potem akceptujemy (lub nie) nasza wiarę, nasza religie. Automatyczne przyjmowanie jakichkolwiek przekonan dotyczacych wartosci jest czyms nie do przyjecia, jest bezsensowne.
Jerzy Liebert, polski poeta XX wieku, napisal kiedys: \'Uczyniwszy na wieki wybor, w kazdej chwili wybierac musze\'.
Piszesz poza tym o jedynych prawdach i fanatyzmach - tak, kazda chyba religia miewa swoje odlamy fanatyzmu, stanowia najcęsciej mniejszosc.
kri
07 kwietnia 2005, 12:57
straszny jest jedynie świat jedynych prawd i fanatyzmów.
selwa
06 kwietnia 2005, 19:04
Ludzie to kretyni czasami.
Wydedukowany świat bez boga (niezależnie od formy wiary) jest straszliwy.
Zresztą tu nie chodzi o to czy bóg jest czy go nie ma. Świadomość tego, że COKOLWIEK jest jest już wiarą i religią. Istnienie CZEGOKOLWIEK jest już takim cudem, którego nie zauważamy bo nam spowszedniało.
Stefen
06 kwietnia 2005, 15:38
Chyba wybiorę sie na poszukiwanie tegorocznych kwiatów:)
my silent scream
06 kwietnia 2005, 14:37
tez wybralabym nature.. pozdrawiam
06 kwietnia 2005, 13:57
Dokładnie wiem co czujesz, bo w tej kwestii postępuję podobnie.
Ryan do Kri
06 kwietnia 2005, 09:40
duchowości czy jej głębi nigdy nie odważyłabym się porównywać, każdy ma swoją i pewnie tylko on zdaje sobie sprawe z jej głebi lub płycizny.Znam wielu ateistów przed którymi czapki z głów:)Znam wielu katolików za których się wstydzę.
Nie generalizuje więc...a Ciebie Kri pozdrawiam wiosennie:))z całych sił mej katolickiej ułomnej duszy
kri
06 kwietnia 2005, 09:20
ryan, nie ma świata bez duchowości. ale większość świata prezentuje inną niż katolicka forme duchowości. ateiści także. i często jest tak że ta duchowość z wyboru a nie z etykietki urodzenia jest głębsza, piękniejsza, prawdziwsza. niekoniecznie trzeba się podpierać bogiem, aby czuć w pełni życie i czerpać siły z metafizycznych wzruszeń. ale każdy ma wyobrażenia o świecie na swoją miarę.
Ryan
06 kwietnia 2005, 09:10
Mieszkałam jeszcze wtedy w NY i liczyłam dni do powrotu.Babcia umierała na raka i to były naprawde jej ostatnie dni.Przyleciałam,usłyszałam jak czekała na mnie i za dwa dni umarła.Ja nie wiem co w tym świecie takiego jest ale dla mnie swiat bez duchowosci byłby straszną pustynią bez jednej nawet oazy.
podreczny
06 kwietnia 2005, 09:00
nie nosilem zaloby po ojcu ale do dzisiaj pamiętam piekące uczucie straty jakiego doswiadczyłem przez pare minut.
Być moze najsilniejsze uczucie w moim życiu.
06 kwietnia 2005, 08:59
No własnie, ważne jest to, co się działo W TOBIE... I co teraz się w tobie dzieje. Bo może ta Wielka Msza nie jest ci potrzebna...
05 kwietnia 2005, 23:37
Kolor. Może nie całkiem na temat.. Przed chwilą wyjęłam z poszewki na jasiek swoje ślubne sukienki. Założyłam najpierw tę z kościelnego, całkiem \"nie ślubną\". Wciąż na mnie pasuje, rozmiarem, ale... to już nie dla mnie strój. Potem tę od cywilnego - czarną. Tez była \"małym skandalem\".
05 kwietnia 2005, 23:20
też bym wybrała włóczęgę.
05 kwietnia 2005, 23:05
dziadek na pewno Cie lubił w tej sukience i cieszył sie ze ją nosisz... nawet teraz
kindziorek
05 kwietnia 2005, 22:39
Każdy przechodzi żałobę na swój sposób... Nie powinno się nosić jej na zewnątrz, ale w sercu...
andy
05 kwietnia 2005, 22:28
W niedzielę popedałowałem pod \"moją\" kapliczkę za służewieckimi Wyścigami... A dziś spokojna Msza u Dominikanów, skupiona i potrzebna.
Kościół jest wszędzie (pięćset lat temu by mnie spalili za to jako heretyka ;)

Dodaj komentarz