wrz 19 2007

implant


Komentarze: 2
 

Na wysokości oczu i na wyciągnięcie dłoni siedziała duża, brązowa sowa. Patrzyła na mnie z uwagą. Słońce zachodziło i całe wieczorne piękno łęgu, jego cisza i majestat, spływały z jesiennych drzew i gromadziły się w jej posągowym ciele. Płynęła potem bezszelestnie, jakby w rytmie powolnego tańca i jakby przyciągana przez drugą, ciemniejszą stronę drogi.

Klucz ptaków leciał cicho nad rzeką: Silni, zorganizowani przywódcy na czele - za nimi zmęczony, roztrzepany ogon.

Wisła u ujścia Świdra 

Odkryłam, że noszę implant - krokomierz wszczepiony przez Robala do rękawa mojej kurtki. Liczy kroki i inne posuwiste ruchy. Dzisiejszy wieczorny wynik - 6837 (kroków ofkoz)

:-DDD

 

fanaberka : : sowa  
20 września 2007, 20:06
przepiękne zdjęcie,aż tyle ,imponujesz mi jak zawsze
safety
20 września 2007, 13:45
a inne? ;) hehe. ja tez taki chce! :D

Dodaj komentarz