Archiwum styczeń 2006, strona 1


sty 06 2006 bezcielesność
Komentarze: 4

iwcia_iwon wkrótce zamknie bloga. Choć Iwonka nadal mieszka w pobliżu i w naszym życiu na razie nic się zmieni - odczuwam stratę.

 

Wklejam tu pierwszą notkę iwci_iwon. Bez pytania, jeśli zechce, to sobie skasuje, hasło bez zmian :-)

 

2003-10-18   bezstresowo

bezstresowo - i to jest moje pierwsze kłamstwo, do kolejnych się nie przyznam. Miałam dzisiejszy dzień poświęcić nauce - czyli kuciu i dziobaniu ale najpierw zatelefonowała mama żebym przyszła bo babcia przyjechała, potem poszłam do siłowni, a potem mi się już nie chciało. Ale się nie martwię, im brudniejsze sumienie tym większa efektywność. Postanowiłam założyć bloga w imię rodzinnej tradycji - mama = fanaberka, brat=BoskiApollo, siostra cioteczna=malinowa. Z resztą tak sobie siedzę w domu rodzinnym bez celu, czekam aż przyjedzie po mnie Maciuś (nie dlatego, że męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać - po prostu nie chce mi się iść na piechotę). O wilku mowa będe zara musiała lecieć. właśnie przyszedł i się nabija że bloga piszę, to nara.pa pa. 

I jeszcze tytuł bloga Iwonki:

Kurcze, wystarczy nacisnąć "SKASUJ" i nawet popiół po tym nie zostaje

 

fanaberka : :
sty 05 2006 postmodernizm vs ekspostfeminizm, czyli orgie.pl...
Komentarze: 5

przedostatni dzień roku

 

czasami myślę jakby to było
gdybyśmy się kiedyś spotkali
w długim korytarzu albo wprost
na kazimierzu zahaczając o singera
z tym ciemnym pokojem bez okien

najczęściej jednak widzę z góry
majaczące ćmy miasto
pełznące wzdłuż i wszerz
połyskujące gadzią skórą zakole wisły

gdybyś stała na drugim brzegu twojej rzeki
- gdzie spotkałaś jesienią nieznajomego mężczyznę -
i mówiła coś
to mimo płaszczyzny zamarzniętej na całej szerokości
głos utonąłby w połowie

czy potrafilibyśmy odnaleźć słowa
- bez znaczenia jak cisza z mowy

gdy siedzisz w oknie patrząc na śnieg
i nawet biała sowa gubi się w tym krajobrazie
a fioletowa koperta zmierzchu którą dziś dostałaś
powoli oswaja się z mrokiem

z zamkniętymi oczami
bezcieleśnie
w przedostatni dzień roku



Roman Bezet (2006-01-01 16:24:06)

 

************************************************************

(tu przypis dla czytelników ponowoczesnych, tzw. internautów: koperta zawiera w środku kartkę(ki) papieru zapisane literami, czyli tzw. normalny /snail?/ list).

 

Wracając do „ciemnego” – niejaki Singer, krawiec ręczny, udał się był pewnego razu do wychodka. Pech chciał, że za dłuższą potrzebą, gdy wtem zgasło światło. W tym momencie mąż ów doznał olśnienia i stwierdził, że – pomimo dziennej pory – nic nie może zaradzić ciemnicy, gdyż w pomieszczeniu brak okien. Raz pobudzona myśl owego domorosłego filozofa, jakich wielu było, jest i będzie (?), pozwoliła mu odkryć zależność liczby okien od stopnia intymności funkcji pomieszczenia: sypialnia – jedno, kuchnia – dwa, salon – trzy do czterech, pracownia krawiecka – skolko ugodno! Posługując się metodą paradoksu Singer wkrótce odkrył wiele ciekawych praw, z których najważniejsze (dla naszej opowieści) brzmiało: wiele igieł – mała praca, jedna igła – duża praca. Stąd już pozostał tylko krok do stworzenia maszyny do szycia, nazywanej potocznie „Singer”.

 

(…)

„Zamknięcie oczu” dopełnia i kończy kwestię. Nie ma już niczego. Niewidzialna (choć słyszalna!) potencja „myśli” staje się bezcielesna. Triumfuje coś, czego nie ma. Jeszcze raz okazuje się, że niezbadana jest potęga eteru.

Skromny  niekomercyjny nadawca udowadnia jeszcze raz swoją moc. Pobudza „myśl”, a gdy ta przypadkiem zbłądzi, ustanawia boskie prawa tu - na Ziemi. Zaiste wielka jest siła perswazji "bezcielesnego"! (…)

 


Dnia: 2006-01-03 08:01:43, napisał: Roman Bezet

 

 

 

To przerażająca wizja: nasza naga psychika w konfrontacji z fantomem, nie istniejącym zlepkiem wirtualnych symboli i naszej wyobraźni. Chyba tak się dzieje w kontaktach ze światem medialnym (łatwo i przyjemnie jest zostać fanem Janosika czy Dody-Elektrody). Ja jednak, (jako istota o żeńskim nicku, chociaż w necie nigdy nic nie wiadomo:-) przeczuwam, że w pewnych obszarach wirtualnego kosmosu absolutna bezcielesność nie istnieje. Owszem, słowa – symbole powodują wyjście poza ciało fizyczne, niby mogą istnieć niezależnie od materii, ale to wolność pozorna. W przestrzeni wirtualnej, gdzie istnieją tylko słowa, pojawia się jakaś nowa „cielesność”, czasem bardzo wrażliwa, wikłająca się łatwo w sieć zależności psychicznych od innych funkcjonujących tam, „cielesnych” bytów. Te czynności psychiczne, uczucia, myśli, nie wieszają się same na portalach, rodzą się w naszych mózgach, pod wpływem słów złożonych w innych żywych, cielesnych mózgach.
Ludzie zawsze pisali do siebie wiersze, listy, spotykając się tylko w wyobraźni. Wyobrażone JA spotykało się z wyobrażonym ON/ONA, często bez możliwości fizycznego kontaktu, spełnienia. Teraz piszą maile, blogi, posty na listach dyskusyjnych, jako żywe, myślące, czujące osoby, często bez dbałości o anonimowość. Nie widzę wielkiej różnicy. Ciała też mogą kłamać, np.udawany orgazm! – (orgazm jakoś mi się skojarzył z singerowskim wychodkiem:-D, pewnie za przyczyną hiperintymnej ciemności), a uczucia, myśli o cielesnych korzeniach (:-) zwodzić na manowce.

Zwiedziona na manowce
Fan.
;-)


Dnia: Wczoraj 20:17:18, napisał(a): Fanaberka

 

 *****************************************************************

Qrcze,
w najśmielszych nie przypuszczałem, że tu, w warsztacie, będzie kiedyś taka jazda bez trzymanki ;))

 


Dzisiaj 00:04:23, napisał(a): Roman Bezet

fanaberka : :
sty 01 2006 złota brama :-)
Komentarze: 9

To był pierwszy raz, kiedy na ten wieczór nie zrobiłam makijażu. Wszystko było do pary: dwa ruloniki schabu, dwie świece, dwa ciastka w kształcie serca, dwie szklanki bezpiecznego soku, dwie pary ramion. Czułam się piękna także wtedy, gdy żartobliwe pończoszki z podwiązkami i „lakierki” do tańca zamieniłam na dres, polar i trapery. Nie dotarliśmy nad rzekę, do rana włóczyliśmy się po płytkim śniegu na szczytach wydm, w powietrzu dość jasnym, by widzieć nietrwałą biel zaśnieżonego lasu i dość ciemnym, by czasem bezkarnie zamknąć powieki i oszołomić czernią kosmosu pod.

 

Dziś myślę o ptakach. Las zaszeleścił upiornie w ciemności, gdy feeria sztucznych ogni zrzuciła je z drzew. Bezrozumnie trzepotały skrzydłami w chmurze śniegu strząśniętego z rozkołysanych, kolczastych gałęzi.

 

fanaberka : :