Archiwum listopad 2004


lis 29 2004 tajemnice pracowni przyrody
Komentarze: 11

Igor. Może brak jego dziełu artyzmu Leonarda, ale zdolności inżynierskie ma równe, jak nie wyższe – projekt wcielony: świeci się i kręci.

Wyjaśniam, że butelka po prawej zawiera węża w spirytusie, a ta z napisem Smirnoff denaturat do czyszczenia mikroskopu....

 

fanaberka : :
lis 28 2004 ustawienia wykluczenia
Komentarze: 3

Blogowanie rozwija :-) za linkiem majora trafiłam do tekstu o “rodzinnych ustawieniach” praktykowanych przez Berta Hellingera ...

Genealogia uzależnia. Ile to razy wstawałam o świcie, żeby powłóczyć się po ziemi przodków... pole, gdzie pracowali , leśna droga do kościoła, cmentarz, jagodowy las... i wyobrażałam sobie jak spędzali dni, pracowali, modlili się, cierpieli, i jak się kochali :-). Mnóstwo pytań, niektóre spóźnione, niektóre zbyt trudne, żeby je wypowiedzieć.

Duchy rodziny nie odchodzą z naszego życia, a wykluczeni członkowie rodziny skutecznie je zatruwają. Tak trudno mówić, a nawet myśleć o nieżyjącym dziecku, bo to wstyd, poczucie winy i wielki ból. Pomyśleć, że podczas takiego “ustawienia”, po raz pierwszy w życiu, można by je wziąć w ramiona i przytulić...

Suszę buty. Trochę mnie zmęczyła domowa bezczynność. Trzej moi mężczyźni śmieją się na telewizji... chyba wszysto jest OK., strachy na... na co? na lachy?

Ps. Bożena Pielat jakby co...

 

fanaberka : :
lis 26 2004 da Vinci
Komentarze: 8

Hospitacja - średnia przyjemność. Wypełniłam druczek i uniknęłam rozmowy :-)

W zamian Dyrektor pokazał mi dowód wielkiego zainteresowania Syna moim przedmiotem (przyroda, klasa szósta): notatka z polskiego, a w środku, jakby nigdy nic, projekt ruchomego modelu Ziemi... realizacja podobno w toku, silniczek już jest, zostało najgorsze: pomalować piłeczkę :-)

Kto by przypuszczał, że to będzie takie inspirujące ... Zdolne te nauczycielskie dzieci...

 

fanaberka : :
lis 24 2004 noc upiorów
Komentarze: 8

Źle spałam, dziś bez powodu, już nie musiałam się domyślać, jak i gdzie R. spędza tę noc i czemu jego komórka milczy.

-Pracowałem, awaria na całą Warszawę, nie oglądałaś telewizji?

Nie oglądałam.

Szalona noc: wichura, wycie, namiastka zamieci. Malownicze pokłady ciężkiego śniegu zbiły się w bryły twardego, ostrego lodu - Paskuda zraniła lewą łapę... Zimno, drewniane ściany domu cienkie jak papier, przewiewne, skrzypiące, trzeszczące. Przez uchylone okno wystawiłam rękę z aparatem... fotka mnie zdziwiła: pozbawiona energii, jakiegokolwiek świadectwa gwałtownego ruchu, siły... jakaś upiorna, jak z innego świata.

Net cicho sobie szumi... chyba coś się wydarzyło, nie wiem co...

Padam, kąpiel, łóżko, koniec. Dzięki. Dobranoc :-)

 

fanaberka : :
lis 22 2004 peeling
Komentarze: 10

Iwcia kupiła mi peeling po czterdziestce, kupa forsy, której nie ma...

-używasz?
-nie używam.
-może postaw na biurku...

Można to robić w tle podczas czytania: okrężne ruchy, pięć minut płatkiem szorstkim i pięć minut płatkiem gładkim, trzeba tylko omijać oczy...

Bo widzisz... nie miałam nawet dziesięciu lat, gdy ktoś mnie odarł z różowej sukienki i coś ze mną zrobił - nie wiem co, nie zranił mnie aż tak bardzo, dawno go olałam, bo to był NIKT. Zboczeniec, pedofil - Bóg z nim.Tylko potem przyszli inni, w mundurach i bez: roześmiani, żądni sensacji, ciekawscy, wścibscy, niedelikatni, podejrzliwi, a TATA był z nimi i nikt mnie nie bronił, gdy pytali, czy się uśmiechałam, a może zagadywałam, po co poszłam na łąkę, dlaczego miałam rozpuszczone włosy, i jak krótka była ta sukienka... Małoletnia Ewa Dwa.

To wtedy włożono mi maskę - noszę ją do dziś, poddałam się narzuconemu mi wizerunkowi, wciąż wcielam się w obcą, nie pasującą do mnie rolę. Kusicielka i prowokatorka, siejąca spustoszenie w męskich duszach, psia ich mać.

Czemu jest tak, jak piszesz ireo, że "Jeśli ktoś lubi tańczyć to sugeruje mu się, że się lubi "ruchać", "pieprzyć", "pierdolić", "trykać", "stukać", albo jeszcze coś obrzydliwego i raniącego."
Czemu wszyscy tamci mężczyźni, z Tatą na czele tak przedmiotowo mnie potraktowali, zdeeptali? Skąd ta agresja? To nie przez reklamy i porno w necie, wtedy ich nie było, to sięga dalej, głębiej! Ile tysięcy lat liczy sobie patriarchat? Zapytałabym o katolicyzm, ale to dla mnie zbyt bolesne, bo go kocham od dziecka... od dawna widzę, że bez wzajemności. Może ta agresja, to wyraz męskich frustracji wynikających z braku spójności między tym, co mówi natura, a tym, co nakazuje wychowanie. Czemu będąc w moim wieku w dalszym ciągu nie wiem niczego o męskiej seksualności, dziwi mnie, nie rozumiem jej, czasem pogardzam jej przejawami, bo jej nie znam. Co z moją edukacją! Czemu jej zabrakło, ważniejsze wojny i parzydełka u strzykwy??!! Kto o tym decyduje?

Może to konieczność trzymana w ukryciu własnej seksualności, osamotnienie w borykaniu się z nią, rodzi kiczowate, wulgarne odreagowania w postaci pornografi, może pornografia jest skutkiem, nie przyczyną.

Dużo pytań. Złość. Wystarczy na dzisiaj.

Dziękuję wszystkim, którzy w tej sprawie chcieli ze mną porozmawiać.

 

fanaberka : :
lis 19 2004 dzień, w którym porzuciły mnie krasnoludki...
Komentarze: 7

Net działa co najmniej od godziny! Nareszcie!

Ciężki, mokry śnieg wgniótł tuje w ziemię, R. z niepokojem ogląda swój nowy dach i rynny, ja - cała stęskniona, w kapciach, polarach i innych okrywająco-zniechęcających akcesoriach buszuję po znajomych blogach.

Pod erotycznie obojętną notką, zabawne żarty, świńtuszenia przemieszane z autentycznymi obawami o skutki seksualnego zafiksowania naszej zachodniej cywilizacji...

Erotyzm - to ściśle tajna część naszej osobowości, w której od dziecka pozostawiani jesteśmy samym sobie. Pamiętam dzień z wczesnego dzieciństwa, kiedy ogarnęło mnie silne, nieodparte pragnienie zdjęcia z siebie różowej sukienki i tańczenia nago na odkrytej łące między studnią a wielkim kamieniem... nie odważyłam się - wielka, odkryta przestrzeń wydawała się obserwować, oceniać, ganić... postanowiłam poszukać intymności w szopie na drzewo, gdzie mieszkały krasnoludki... między szczapami nie było żadnych oznak życia, moje krasnoludki mnie porzuciły, rozgniewały się i odeszły, zawiniłam i poniosłam karę, prosta sprawa, niczym w bajce, znałam wiele bajek.

A co oferuje dorosłe życie? Nasza kultura, wywodząca się z wieków średnich kiepsko wchłania seksualność, kościół skupia się na sferze duchowej, zaniedbując fizyczną, świeckimi kanałami zalewają nas informacje dotyczące anatomii, fizjologii, nie poparte żadną wiedzą na temat uczuć, tak, jakby te sfery można było sklasyfikować na lepsze i gorsze, poetykietkować, rozdzielić. I tak żyjemy, zdani na siebie, pokręceni, pourażani, pewnie poprzestraszani... podobno u źródeł agresji zawsze leży lęk, może to za jego przyczyną wielu mężczyzn traktuje kobietę i jej płeć jak wroga. To wskazane być twardym, nie miętkim, wszak rola wojownika przystoi mężczyźnie, prawda Winetou?

Kontrolujemy tę naszą seksualność, świńtuszenie jest chyba niezłym, bo raczej społecznie akceptowanym i dość skutecznym sposobem odreagowania - ja często to robię, choć wolałabym pogadać. Nie wiem, czy bym umiała.

A dziecięcy ekshibicjonizm? Wciąż gdzieś tam jest, to przyjemne tak usiąść i pisać bloga...


 

fanaberka : :
lis 18 2004 Ponoć średniowieczni mędrcy szczęśliwe...
Komentarze: 9

Wiatr wyrwał okno w holu i wywrócił ogromną jukę, złamała się, długo ją hodowałam. Utrapieńcy z piątej "c" pomogli posprzątać, a potem roznieśli po szkole radosną nowinę, że złamany pień wypuści wkrótce nowe pąki, a czubek ukorzeni się bez trudu w nowym podłożu.

Dziwny ten mój zawód, dyskusja na moim drugim blogu kolejny raz uświadomiła mi, jak bardzo kontrowersyjny, budzący emocje... wszyscy chodziliśmy do szkoły, mamy dzieci... Dziękuję Wam mili Goście, wszystko, co napisaliście, uważnie przeczytałam i wzięłam sobie do serca.

W domu wahania napięcia i komputer bez życia - awaria netu. Sprawdziłam zeszyty i sfotografowałam swoje miejsce pracy i kontemplacji: biurko po iwci, komp po Piotrusiu, jedna lampka po ciotce, druga po R., pachnące świeczki po zakupach w Biedronce, jajeczka po papużce Kunegundce, a monitor chyba po dinozaurach. Po uzdrowieniu netu wkleję wszystko na bloga.

Nowy, blaszany dach - wielka perkusja. Srebrny rogal za oknem w otoczce czarnych, bezlistnych, porywanych wiatrem gałęzi bardziej by pasował do zamczyska wampirów, niż do mojej wieśniackiej chałupy.

Jakoś ciepło mi dzisiaj...

 

fanaberka : :
lis 15 2004 krasnoludek
Komentarze: 10

Siedem lekcji, pięć dyżurów w holu, po ostatnim dzwonku przesiedziałam kilkanaście minut w pustej, cichej klasie, zbierając siły, by włożyć buty, kurtkę... Jeszcze torebka, ciężka torba z ćwiczeniami, obiad kupiony w stołówce, siatka pomidorów od pana Stasia...

Pod szkołą zbiorowisko: szóstka piątoklasistów kontra nieznany mi Zawzięty Krasnoludek. Podbiegli do mnie: "proszę pani, możemy mu dołożyć? wie pani jak on nas wyzywa! my też go nie znamy!" Postałam z nimi chwilę wysłuchując żali, gdy tymczasem Krasnoludek z wolna oddalał się w swoją stronę, odwracał się, zatrzymywał, coś krzyczał, gestykulował, fuck, fuck... Nie wiem o co poszło, kto zaczął, ani kto miał rację, nic nie rozumiem, nie wiem co mam robić, bezsilność, bezradność, zniechęcenie, wypalenie, koniec.

Skończyłam sprawdzanie ćwiczeń - dwie godziny monotonnej dłubaniny, urozmaiconej "komentami" wpisywanymi czerwonym długopisem. R. kończy oglądać jakiś film, chyba niezły. Nie wiem, co dziś jeszcze zdołamy sobie dać i co od siebie wziąć, prócz kilku zwykłych słów i zwykłego dotyku przed zaśnięciem. Prawdziwe życie.

 

fanaberka : :
lis 14 2004 dwie dojrzałe kobiety z dostępem do netu...
Komentarze: 17

Moniko, jak się czujesz, bo ja świetnie :-)))

A następnym razem..................

:-))))))))))))))))))))))))

 

fanaberka : :
lis 13 2004 prawdziwki
Komentarze: 8

R. skosił ostatnią trawę i zagrabił liście. Ja unikam ogrodu, przybija mnie jego późna jesienność, napór brązowych liści, hałas kosiarek, szambiarek, niepokój wśród ptaków... gdzieś przepadła zwykła cichość, uległość, spokój drzew, altany...

Las jakby wymarły, cicho zaszeleścił, gdy coś bardzo zimnego posypało się z nieba. Wśród fotek sprzed kilku miesięcy grupka prawdziwków przytulonych pod krzaczkiem - jakaś nierealna o tej porze roku.

A jutro, w samo południe, spotkam się w Warszawie z Moniką ze Scholandii :-) Cieszę się Moniko, że zadzwoniłaś :-) To będzie drugie w moim życiu spotkanie z miłą osobą poznaną przez net.

 

fanaberka : :
lis 11 2004 ostrość
Komentarze: 5

Rzymska moneta wybita sto lat po Chrystusie i znaleziona podczas przebudowy torowiska kolejki - spociłam się czekając, aż pan Zbyszek wydłubie ją z regału. Nieregularny kształt, wypukły złoty wzór, zamazany, niemożliwy do rozpoznania bez okularów, ale mogłabym przysiąc, (choć wiem, że to bzdura) że rozpoznałam coś na kształ orła i reszki... od kiedy używam kompa, gwałtownie tracę ostrość widzenia.

Był pomocnikem maszynisty w legendarnej ciuchci, którą szmuglowano żywność z pobliskiego mięsnego zagłębia do okupowanej Warszawy... Pamięta organizację, solidarność, beztroskie poczucie siły i przynależności, i chyba tęskni za tamtą siedemnastoletnią adrenaliną.

Zlew zakryty kartonem - moi mężczyźni zdaje się zauważyli istnienie w domu brudnych naczyń... to wygląda na  inicjatywę Apolla lub Mateły, no, no....

 

fanaberka : :
lis 06 2004 pierwsza pomoc
Komentarze: 20

Pobudka przed świtem – zapisałyśmy się z Baśką na kurs pierwszej pomocy. Miała być nauka poprzez fajną zabawę, jakiś tam nietypowy sposób spędzenia soboty poza domem – była ciekawa, ale ciężka, stresująca praca.

Mimo mocnej informacji zainteresowanie kursem niewielkie, większa liczba instruktorów niż uczestników. Trafiła nam się z Baśką młoda lekarka, tuż po stażu i tuż przed LEPem. Ćwiczone na materacu sposoby postępowania okazały się wyczerpujące fizycznie i wymagały czegoś jeszcze trudniejszego: pokonania pewnych barier bliskości cielesnej z innym, obcym człowiekiem. Po nauce dwie godziny symulacji...

Choć krew “poszkodowanych” była nieprawdziwa, a ból udawany, jestem wykończona, boli mnie brzuch i mam nadzieję, że pewne życiowe doświadczenia zostaną mi zaoszczędzone, a moje nowe umiejętności dołączą do długiej listy nigdy nie wykorzystanych, gasnących powoli, niepotrzebnych...

fanaberka : :
lis 04 2004 rower
Komentarze: 10

Sońce, ciepło i dodatkowa motywacja w postaci pracy nad projektem “Poznajemy ojcowiznę”. Szukałam śladów jednej z willi Andriollego (sławny “Świdermajer” :-), pamiętam fundament i schody w lesie – nie znalazłam, trudno, może moi uczniowie okażą się lepszymi detektywami.

Przy mostku ciuchci dopadł mnie tandetny zachód słońca. Zdjęłam buty i spodnie, weszłam do wody i zrobiłam tandetną fotkę, potem następną, wśród zarośli na wyspie obejrzałam stadko kaczek krzyżówek i żółtodziobych kosów, wyszłam na brzeg, gdy straciłam czucie w zmarzniętych nogach.

 

Robal blokuje mi kompa, szuka w necie monitora. Czasem wchodzimy do płytkiej wody bez względu na porę roku, pies z nami gania i opryskuje nas mokrymi kudłami, nie pamiętam przeziębienia.

 

fanaberka : :
lis 04 2004 sen
Komentarze: 10

Znowu śniłam coś nieodwracalngo.

Z przerażeniem oglądałam w lustrze obcięte na jeża, wypłowiałe włosy, podniosłam z podłogi pęk splątanych, brązowych klaków, przykładałam je do głowy, ale nie chciały się przylepić... zmierzyłam je rozstawionymi palcami: potrzeba czterech lat, żeby odrosły, a ja nie mogę czekać tak długo,nie wiem, kim będę za cztey lata...

“Myśl o tym, co dobre dla ciebie.” “Trzeba dbać o siebie”- wierzę jej, zawsze ma rację, już dawno mnie przerosła.

Przeczesuję włosy zbyt długimi paznokciami, przyspawanymi wczoraj w krótkiej przerwie między lekcjami a wywiadówką. Niebo traci różowy kolor. Zaraz wpadnie rozkrzyczana klasa.

Wciąż jest ze mną, jeden z tych snów, z których nie mogę się obudzić.

 

fanaberka : :
lis 01 2004 droga
Komentarze: 14

Obawiałam się drogi, ścisku, naporu obcych ludzi. Tłum był, ale gdzieś obok. Było spokojnie, miło, przyjaźnie, wygodnie, cicho. Grób Mamy stał się normalny, znajomy, zwyczajny. Udało nam się kupić zwykłe, kamionkowe, odkryte znicze. Miłe spotkania po latach :-)

Nad polami kilka ptaków drapieżnych: myszołowy, kruki, jastrząb i stadko kuropatw w bruzdach zaoranej ziemi.

 

fanaberka : :