Archiwum lipiec 2003


lip 31 2003 Praca
Komentarze: 15

Rano byłam w pracy: nakarmiłam rybki (chude), pomacałam paprotki (o! podlane!), pogłaskałam komputerek (o matko, ktoś "umył" monitor ścierką od podłogi)... internet nie działa (brawa dlas telekomunikacji i bublowatej neostrady!) ....Jeszcze nie muszę tu bywać codziennie... mówić innym co mają robić, oceniać, komentować... buciki, garniturki, makijaże precz!... mózg niech się jeszcze poprzeciąga i poprostuje...

...Błogi spokój, ogród po deszczu. Iwcia w odwiedzinach u mojego Taty, Pioter w odwiedzinach u Magdy, Mężuś pracuje nad sylwetką tnąc deski w garażu...

Telefon od H... dobrze, jadę (odrobina intelektualnych pogaduszek chyba większej krzywdy mi nie zrobi)

Po powrocie zajrzę do was, kochani blogusie, bo jesteście tacy młodzi, mądrzy, wrażliwi, dowcipni... i ten blog jest jedynym miejscem, gdzie mi nie przeszkadzają paskudne wyrazy :)

 

fanaberka : :
lip 30 2003 Problemy z ciałem
Komentarze: 10

Co tu począć, gdy głowa rwie się do działania, a ciało odmawia posłuszeństwa? Nie jestem fizycznie zdolna do realizacji swoich pomysłów! A może trochę dbałości o kondycję... bieganie odpadło już dawno... rowerek to za mało... siłownia? Iwcia ciągle powtarza, że na zachodzie ludzie starsi ode mnie mają końskie zdrowie...

Postanowić coś już dzisiaj, czy - podobnie jak wspomniana przez Muszelkę bohaterka pewnej powieści - pomyśleć o tym jutro?

fanaberka : :
lip 29 2003 Skarb
Komentarze: 8

No i gdzie ten deszcz? Czy to zachmurzone niebo sprowadziło do mego serca smuteczek i niepokój...  Zaraz spróbujemy z tym powalczyć!

Dla zabawy robiłam dziś sobie zdjątka :) Ta buteleczka pochodzi z dziewiętnastowiecznej huty księcia Golicyna. Pole wokół domu Taty kryje wiele takich "skarbów".

Zośka wpadła na pół dnia, ale już myśli o powrocie do Brukseli... Gmach Unii bardzo jej odpowiada: nie trzeba chodzić, można sobie pojeździć wagonikiem... za to drzewa chore, a w ogromnym parku żyje tylko jeden gatunek ptaków... Tak wykorzystywała urlop przy budowie swojego domu na wsi, że jest cała w siniakach i obtarciach (czy ja nie mogę mieć żadnej "normalnej" koleżanki?).

fanaberka : :
lip 28 2003 Winko dwa
Komentarze: 6

Ponownie odwiedziłam porzeczkowe pole Mateły, ale wszystkie dobre duchy odwróciły się dziś ode mnie: pogryzło mnie wszystko, co gryźć potrafi, poparzyło wszystko, co umie parzyć, o zadrapaniach nie wspomnę. Za to dżemik... mniam mniam...

Częś druga przepisu na winko:

Gdy owoce zgromadzą się na wierzchu, a na dnie wydzieli się warstwa soku, wszystko należy odcedzić na durszlaku i bardzo porządnie odcisnąć. Płyn przelewamy do gąsiora (gę-gę), a odciśnięte owoce zalewamy przestudzonym syropem (szklanka cukru na 3/4 litra wody). Po dwóch dniach czynność powtarzamy (w przypadku owoców bardzo mięsistych możemy je zalewać syropem dwukrotnie) Płyn dolewamy do gąsiora, a owoce wyrzucamy na kompost (ekolodzy), lub do śmietnika (reszta świata) Teraz podziwiamy, jak winko chodzi (jak zwolni możemy jeszcze dosypać trochę cukru) Gdy roztwór stanie się przejrzysty, a na dnie zgromadzi się warstwa drożdży, winko zasysamy przez rureczkę i zapraszamy znajomych.
fanaberka : :
lip 27 2003 Upał
Komentarze: 9

Mateła wrócił z Murzynowa w doskonałej formie: poparzył go barszcz, ugryzła żmija i wyssał ogromny kleszcz. Dzisiaj - zamiast dopieszczać stęsknioną rodzinkę - cały dzień blokuje łóżko na telewizji.

Byłam kiedyś w Murzynowie z grupą stukniętych pseudoekologów. Jest tam świetne niby-muzeum: stara chata zagracona eksponatami, z drewnianym łóżkiem, w którym, w brudzie i pajęczynach, sypiał zwariowany (a może po prostu zapijaczony) naukowiec - badacz "kultuty nadwiślańskiej wierzby".

Zazdroszczę wszystkim, którzy piszą, że u nich pada... u nas jak coś pada, to najwyżej z nóg...

 

fanaberka : :
lip 26 2003 Noc pod gołym niebem
Komentarze: 14

Duszny, leniwy dzień, mam za sobą noc przespaną w altanie. Rodzinka nie do końca podziela moje zamiłowanie do spania pod gołym niebem... maciejka pachnie. świerszcze nie żałują decybeli... prawie jak na wsi... prawie, bo nad Warszawą widać rozświetloną łunę, cicho szumi obwodnica...

Kilka lat temu przed zaśnięciem w ogrodzie spojrzałam w niebo i zobaczyłam spadającą gwiazdę, potem następną, a za kilka minut całe niebo było w meteorytach. Wypowiedziałam wiele życzeń i - możecie wierzyć lub nie - wszystkie się spełniły... Gdybym wtedy mogła przewidzieć przyszłość... z pewnością wypowiedziałabym inne...

Trwało to wiele dni, po kilku dniach mówiono o tym w telewizji, a "Wiedza i Życie " podała tę informację z miesięcznym opóźnieniem. Od tej pory  kilkakrotnie zapowiadano pojawienie się leonidów, ale nie dały one aż takiego widowiska!

Dalsza część przepisu na winko wkrótce się pojawi... :)

fanaberka : :
lip 25 2003 Przepis na winko
Komentarze: 3

Natchniona notką Muszelki udałam się z sekatorem do altany z winogron i stwierdziłam, że takiego urodzaju nigdy jeszcze nie było! Będzie dużo pysznego winka!

A oto przepis na "Winko Borzęki":

Etap I:

Należy zerwać słoik dowolnych dojrzałych owoców, posypać je cukrem, trochę przygnieść,  postawić w ciepłym miejscu i poczekąć aż zaczną fermentować. Można zaglądać, próbować itp. Tak otrzymamy hodowlę drożdży szlachetnych. Teraz mamy 3 dni na zastanowienie się, skąd wziąć większą ilość owoców (nie należy podbierać sąsiadowi gruszek i pomidorów, bo się nie nadają) Zdobyte owoce posypać cuktem, poprzygniatać i dodać fermentującą zawartość pierwszego słoika. Postawić w ciepłym miejscu. Wygląda to tak:

Co robić dalej - dowiecie się jutro :)

fanaberka : :
lip 24 2003 Wizyta
Komentarze: 5

Odwiedziła mnie moja wieloletnia przyjaciółka H... W czasie, kiedy ja żyłam na wariackich papierach, w cudzym domu, trudnych warunkach, z rozgrzebanymi studiami, marną pensyjką, niedojrzałym mężusiem i dwójką dzieci - H "ustawiała się" wyjeżdżała, walczyła o pozycję, dobrze płatną pracę, interesujących znajomych, chałupę, kalkulowała, kombinowała z podatkami, zusami,  itp....

Dziś H ma 40 lat, żadnego męża czy dzieci, żadnej stałej bezpiecznej pracy i długi u mnie i mojej rodziny... Ja tymczasem leżę pod gruszą...

Wierzcie mi, nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować... i są rzeczy, których nie warto odkładać "na później" ...a jedną z tych najważniejszych rzeczy jest budowanie własnej, szczęśliwej rodziny...

fanaberka : :
lip 24 2003 Zemsta
Komentarze: 6

Spełniam Wasze prośby i zdradzam, że Pioter, to inaczej Boski_Apollo! Mszczę się na twardzielu! Hahaha! Zemsta jest słodka!

Jeszcze tu dzisiaj zajrzę, ale muszę ugotować potrawę z kabaczka!

fanaberka : :
lip 23 2003 Tylko dla dorosłych
Komentarze: 6

Po wczorajszym zdjęciu, pokazującym morderczynię przyłapaną na gorącym uczynku, załączam kolejną fotkę z cyklu: "Tylko dla dorosłych". Ten miłośnik winka z wisienek nie jest chyba pełnoletni?

Dziś odkryłam, Ze Pioter prowadzi bloga i to jakiego fajnego! Poczułam się zawstydzona... chyba nie będę tam wchodzić...

Iwcia po powrocie z Poznania przysłała mi esemesa, że się zaręczyła, a wczoraj zademonstrowała pierścionek z brylantem... Na pytanie mojego Mężusia: "kiedy ślub?" smiała się, jak po usłyszeniu dobrego dowcipu...

Chciałabym pojechać gdzieś... w Polskę... Jestem zmęczona...

Już tak długo czytam wasze blogi, że Pioter wysyła mnie do komory jodowej w celu odpromieniowania!

 

fanaberka : :
lip 22 2003 W domu...
Komentarze: 3

Ach, wszędzie dobrze, ale w domu... co tam taka drobnostka, że ogród zapuszczony (o kuchni nie wspomnę)... Skruszony Mężuś trochę powojował z kosiareczką (było mi go żal - tak gorąco...)

Całodzienny upał zwalił mnie z nóg, za to wieczorem Paskuda wyciągnęła nas na spacer w deszczyku...

Idę spać, pa! Bawcie się dobrze mili Blogusie!

A tutaj zostawiam drastyczne zdjęcie miłej Kici mojego Taty, tylko dla dorosłych!

Miłych snów!

fanaberka : :
lip 19 2003 Brzydkie ptaszynki :)
Komentarze: 5

Niesamowite widowisko: Nad ogrodem walczyli dwaj smakosze myszy: bocian i myszolów. Balam się, że te durne ptaszyska się pozabijają! Różnily się wielkością, ale mialy podobną rozpiętość skrzydel. Myszolów by zwinniejszy, ale wygral wlaściciel dluższego dzioba (hihi...). Myszom chyba wszystko jedno... Kicia Taty nie ma dla nich litości!

To chyba moja ostatnia notka na wyjeździe... Kolejny raz wstalam o świcie, zrobilam tort śmietanowy i upieklam kaczkę nadziewaną... zbliżają się imieniny Mamy i Tata spodziewa się gości... Teraz Tata robi zakupy a ja się zaslużenie relaksuję... nadal czuję w żolądku (i glowie) wczorajsze wisienki wyciągnięte z winka...

Pa!

fanaberka : :
lip 17 2003 Biedna kicia...
Komentarze: 2

Wczoraj przybląkala się mala kociczka, którą w zeszlym tygodniu Tata widzial w lesie... nigdy jeszcze nie widzialam tak wynędznialej, obsypanej kleszczami kupki skóry i kości... najadla się i zasnęla na tarasie...

Nerwowy wieczór: Tata jest za stary i za bardzo schorowany na zatrzymanie drugiej kotki... uczulenie Piotra uniemożliwia mi posiadanie kota... kilka skazanych na niepowodzenie telefonów... bezsenne pól nocy ... i decyzja podjęta:

Rano pojechalam z nią do lecznicy... pomoglam weterynarzowi ją przytrzymać...

Pytam was, wszscy "wrażliwi" ludzie, którym "sumienie" nie pozwala na humanitarne zajęcie się potomstwem swoich pupili: Gdzie macie serce.... i gdzie rozum???!!!

fanaberka : :
lip 16 2003 Potrzebuję czasu
Komentarze: 4

Kolejna wycieczka i kolejna "wyspa wspomnień" - plac szkolny i widoczne do dziś zaglębienie - niestarannie zasypany dól po ekshumacji żonierzy września1939r...

Mama do śmierci miala lzy w oczach, wspominając ryk czolgów, pęd koni i coraz cichsze okrzyki "hurrraaaaa". Podobno po bitwie wydmy byly czerwone od krwi ludzi i koni...

Nie mogę sobie wyobrazić, co czula, leżąc przez caly dzień, bez ruchu, w bruździe na polu z ziemniakami, bezskutecznie poszukiwana i przedwcześnie oplakiwana przez zrozpaczoną rodzinę....

Zaczynam rozumieć, że ten pobyt na wsi stal się dla mnie próbą pożegnania z moją Mamą... Mamy już nie ma, ale ja jeszcze się z nią nie rozstalam... Potrzebuję czasu... Dzień po dniu próbuję uslyszeć to, czego wcześniej nie doslyszalam... i pozwalam sobie na lzy, na które wcześnie sobie nie pozwalalam...

Cieszę się, że jesteście ze mną... Tata się niecierpliwi...

fanaberka : :
lip 15 2003 Drzewo Emmy
Komentarze: 4

Jestem na wsi, ale co tam... 15 km maluchem Taty, kafejka internetowa... i już prawie jestem z Wami (prawie, bo Tata się spieszy... poczytam Was po powrocie do domku. O.K.?)

Ochonęlam już z szoku po przyjeździe... zniszczono Drzewo Emmy!

Emma... żydowska towarzyszka zabaw mojej Mamy... w 1943 niemcy wyploszyli ją z lasu w czasie "nagonki"... szukala schronienia w ubikacji pani Zofii... niemiec pochwyci ją, odepchną na dwa kroki i strzelil... pól dnia leżala na lące...

Po wojnie w tym miejscu posadzono jesion. Mama mówila, że często patrzyla, jak drzewo rośnie, jak jego konary - niczym pod wpywem niewidzialnego ciężaru - przyginają się do ziemii... Po niemal 60 latach drzewo przybralo ksztalt żydowskiego świecznika...

Nowy wlaściciel ląki obciąl kilka galęzi... nie ma świecznika... nie ma Mamy... nikt już chyba nie pamięta Emmy... chyba pora, by odeszla...

 

fanaberka : :
lip 12 2003 Wyjeżdżam
Komentarze: 9

Iwcia jedzie na sympozjum do Poznania, Pioter na ślub koleżanki z roku, Mężuś wziął dyżur... nic tu po mnie!

Tata dzwonił... Wyjeżdżam, a tu zostawiam zdjęcie Paskudy. Pamiętajcie o mnie...

fanaberka : :
lip 11 2003 Znowu smakołyki
Komentarze: 4

 Wczoraj wieczorem mała przerwa w wakacjach: Szanowna Komisja nie do końca zachwyciła się moim sprawozdaniem! Ale nic to: godzinka myślenia i pisania, pięć minut nerwów (kurcze, znowu pomyliłam hasło!), a dziś rano...

...rowerek - dolina Wisły - pole Mateły - zaniedbana plantacja porzeczek - dżemik - cudny zapaszek - mniam mniam...

Jaką drogę przebyłam od zagubionej dziewczynki, błąkającej się po podmokłej łące z bukietem chronionych! storczyków, otoczonej dobrymi, ale ciężko zapracowanymi ludźmi, do silnej, stabilnej osoby, którą jestem dzisiaj... Ile po drodze było potu, walki, lęków, niepewności, rozłąki... Czemu tak mało spokoju, odpoczynku, beztroski, poczucia bezpieczeństwa...

Muszę jechać odwiedzić Tatę...

fanaberka : :
lip 10 2003 Na jagody
Komentarze: 4

Wczoraj pół dnia biedziłam się nad szablonami (dopiero trzeci miał polskie litery), dowiedziałam się przy okazji o istnieniu HTML i JavaScript (ależ jestem zielona! hihi...)

A dziś - całkowity zwrot akcji: las, jagody, pierogi, pękate brzuszysko... jak kiedyś, w dzieciństwie... rodzice, dziadkowie, siostry, Kasztanka, wyprawa do lasu...

Czemu nie mogę sobie przypomnieć, żeby moje dzieciństwo było beztroskie... Na każdym wspomnieniu ciąży jakiś smuteczek, jakaś troska, jakiś cień... Czy ludzie, którzy mnie otaczali nie byli beztroscy...  możliwe, że czułam i przejmowałam ich zmartwienia...

fanaberka : :
lip 09 2003 Paskuda
Komentarze: 4

Paskuda wreszcie bez szwów, opatrunków, kaftana i kołnierza! Dobra, dzielna sunia "wylizała się", a tak bardzo się o nią bałam.

Wreszcie spędzę spokojną noc we własnym łóżku. (przez kilka nocy "spałam" obok niej na podłodze w przedpokoju - nie żartuję:)

Wieczór piękny, maciejka pachnie....

fanaberka : :
lip 09 2003 Nasturcje
Komentarze: 1

Zerwałam dziś w swoim ogrodzie pierwszy, pachnący miodem i dzieciństwem bukiet nasturcji... a ktoś powiedział, że nie lubi pomarańczowego koloru...

Czy to wystarczająco dramatyczny początek nowego bloga?

Nie był to nikt "aż tak ważny"....

Iwcia błysnęła gustem i wiedzą: "Nasturcje, od razu je zauważyłam!". Pioter przejawił zainteresowanie: "Ooooo... żonkile". Mąż na pytanie: "Czy ładne?" - odparł znacząco: "Uhmmm..."

Mateła uśmiechnął się rozbrajająco: "Nie wiem jak się nazywają".

A Magda? Była u nas po raz pierwszy i chciała być miła... Było to bardziej komiczne niż przykre (miałam pomarańczową bluzkę i podobny lakier na paznokciach... hihihi... ale kaszana...)

Tylko skąd to ukłucie pod lewym żebrem.....

 

fanaberka : :