Archiwum grudzień 2003


gru 29 2003 po świętach
Komentarze: 11

Wracam po świętach do domu. Robię to okrężną drogą i fizycznie jestem dalej niż wczoraj, za to duchowo... sama nie wiem, okaże się jak się porządnie obudzę. Nie będzie to łatwe, kawa siostry jest jakaś zwietrzała i pachnie pajęczyną (dobrze, że siostrunia nie ma w pracy netu i nie widzi, jak ja ją tutaj obsmarowuję, kocham Cię Mała, nie przejmuj się:-)

Razem z Tatą , leniwie, na luzie i z uśmiechem na ustach, przygotowaliśmy święta dla całej rodziny. Właściwie kaczka i pasztet zostały obficie skropione łzami, bo zaserwowałam sobie obie telewizyjne powtórki Titanica, zwłaszcza moją ulubioną scene, jak to ona leży na tej sofie a on cały strumień emocji kieruje na kredkę i papier (ech, te emocjonalne jazdy bywają lepsze niż seks:-). A przy okazji całkiem miło jest zmierzyć się ze swoim maleńkim ekshibicjonizmem, tak skrzętnie przez lata ukrywanym (o mój blogu, co ja tu wypisuję, miała być relacja ze świąt).

Święta. Cała rodzina przy wigilijnym stole: Tata, siostry, nasi mężowie, piątka naszych dzieci. Dla mnie to duża wartość, odzyskana po latach świętowania w towarzystwie Cioci z dala od rodzinnego domu. Sądzę, że ten scenariusz wigilii odejdzie wraz z Tatą. Jestem świadoma niektórych kosztów ponoszonych przez nasze dzieci w związku z przymusem rodzinnego zgrupowania, Olce w tym roku wyraźnie puściły nerwy. Nie wnikam w stanowisko sióstr w tej sprawie, ale ja nie będę miała żalu, jeśli pewnego dnia moje dzieci się zbuntują i zorganizują sobie święta według własnego scenariusza.

A w moim świątecznym małżeństwie był młodzieńczy luz, całowanie się po kątach (serio), leniwe i zadziwiająco słodkie "spanie" w zapachu choinkowych gałązek i blasku choinkowych świeczek, dość już tego ekshibicjonizmu, koniec kropka!

I w całym tym gwarze i zamieszaniu znalazło się kilka chwil sam na sam z siedzącą we mnie niegrzeczną dziewczynką, trochę zbuntowaną, trochę niewierną, nie do końca przewidywalną ale chyba nieszkodliwą (ech, co za słowo, polubiłam je :-)

A dzisiaj muszę skorzystać z okazji że tu jestem i odwiedzić swojego adwokata. Nie będę dzwonić, nie lubię tego, wpadnę na 5 minut do kancelarii, załatwię to, co muszę bez umawiania się na dłuższe pogawędki, straciłam na nie ochotę i wiarę w ich sens.

Całuję, pa.

fanaberka : :
gru 18 2003 Wesołych Świąt
Komentarze: 22

Łąka – oprawa mojego dzieciństwa, swoboda i głowa pełna wyobrażeń o księżniczkach i stworkach. Las – środowisko mojej dorosłości, wyciszenie i oprawa do rozmyślań o sobie i ludziach, których spotykałam i spotykam na swej drodze. To taka mała garstka, poznałam tak niewielu ludzi!

 

Jeszcze jedno zdjęcie rodzinnych stron, trochę bożonarodzeniowe, bo choinkowe: Wydmy. Pamiętam je z dzieciństwa jako wielką piaskownicę, dziś porosłą choinkowym lasem. Wkrótce wyjeżdżam na święta i jak co roku odwiedzę to miejsce, jeśli spadnie śnieg, pozjeżdżam na sankach, a na pewno pospaceruję między tymi choinkami, może zrobię jakieś zdjęcia i pomyślę o znanych mi ludziach, także o Was kochani Blogusie. Trzymajcie się! Wesołych Świąt!

 

fanaberka : :
gru 15 2003 zawieje i zamiecie
Komentarze: 19

Mimo zimna i zawiei wracałam dziś z pracy najdłuższą drogą i robiłam zakupy w najdalszym sklepie. Musiałam się trochę dotlenić, a przy okazji pozwolić szarym komórkom pobulgotać, pofalować i porobić, co im się żywnie podoba. Potrzebuję paru chwil poza domem, chociaż obecnie jedynie Paskuda i skalar dotrzymują mi towarzystwa.

 

Hmmmm, no i dlaczego ja jestem taka chuda i blada? Siłownia  w grudniu zaniedbana, jedyny rodzaj sportu to prasownie, szorowanie i rower… Nie, przepraszam, jako mieszkanka wirtualnego państwa wystartowałam w wirtualnym konkursie skoków narciarskich i zajęłam zaszczytne drugie miejsce (oczywiście od końca).

 

Ech, pozaglądałam do Was, drodzy Blogusie, ale dość już na dziś tej przyjemności, obowiązki czekają. Pa.

 

fanaberka : :
gru 14 2003 kisiel i gips
Komentarze: 16

Nic nie wyszło z przedświątecznego sprzątania.

Robal (no już dobrze, tak nazywam Mężusia) wszędzie widzi jakieś dziurki i zużywa niesamowite ilości gipsu. A ja prawie nie opuszczam łóżka. Tu przypomniał mi się kisiel i gips ze studenckiego kawału, ale to nie o to chodzi, po prostu podłoga nie nadaje się do chodzenia, to wszystko.

 

I zajrzałam sobie do zdjęć. Ta niżej pokazuje łąki, po których biegałam w dzieciństwie i wyobrażałam sobie, że jestem rusałką, a te budynki po lewej, to stodoła i stajnia Dziadka, a obecnie Taty. Moje rodzinne strony: PIELATOWO.

 

fanaberka : :
gru 12 2003 ***
Komentarze: 18

Po raz kolejny doszłam do wniosku, że jestem nie do zabicia.

 

Jestem tu obrażana, szykanowana, drwi się z moich intymnych uczuć, wykorzystuje fakt, że odważyłam się otworzyć, moje dzieci są tu poniżane i oskarżane. I co? Wciąż stoimy z podniesionymi głowami, patrzymy na siebie i uśmiechamy się do siebie. I nadal tu jesteśmy.

 

Przeczytałam kilka starych maili: życzliwość, pochwały, zapewnienia, chęć pomocy, wszystko takie wiarygodne… Nieprawdopodobne!

 

I chcę tu jeszcze pobyć przez jakiś czas, może się uda.

 

 

fanaberka : :
gru 11 2003 czyste wariactwo
Komentarze: 13

Chwila wolnego czasu między świątecznymi porządkami a snem. Czym by się tu zająć… dom długi, do telewizora daleko… Może by tak pogadać z duchem bez twarzy?

Pomidorze, czemu napisałeś wczoraj do wszystkich moich starych znajomych, nawet tych, do których linki zlikwidowałam już w listopadzie, natomiast zlekceważyłeś nowych znajomych, których w połowie listopada dopisałam do swojej linkowi? I byli tam, dopóki nie zmieniłam szablonu?

 

A w historii ze słoneczkiem nie ma żadnej tajemnicy: są tam linki do osób, które znam z imienia, nazwiska i twarzy. To wszystko.

 

Zdaje się, że pan od okien przyszedł po resztę kasy.

 

A na liście dyskusyjnej wirtualnego państwa dowiedziałam się, że Apollo zamierza wziąć wirtualny ślub. Ten Internet, to czyste wariactwo :-)

 

fanaberka : :
gru 10 2003 słaba płeć
Komentarze: 10

Ach, jak tu fajnie na tym blogowisku, w przerwach między praniem firanek a czytaniem całkiem niezłej książki mogłam sobie poobserwować, jak niejaki pomidor troszczy się o mój szablon i o moich blogowych znajomych. Pomidorze, wybacz, że usunęłam linka do ciebie, ale zawiodłam się, sam rozumiesz…

„to żałosne. obłudne. śmieszne. niestety najprawdziwsze. można sprawdzić. szukaj plamek na słońcu ;-)”

Rzeczywiście, ostatnio głośno było o plamach na słońcu, podobno są bardzo niebezpieczne i może z ich powodu styl cytowanego zdania wydaje mi się jakiś dziwny, jakby kobiecy…

 

 

fanaberka : :
gru 09 2003 tajemnica bezsennej nocy :)
Komentarze: 29

Ten rodzaj bezsenności, kiedy wieczorem pada się bez przytomności do łóżka, a koło drugiej następuje wybudzenie trwające do piątej, szóstej, po prostu mnie wykańcza. Dziwne myśli snują się wtedy po głowie, żadne tam czarne, często komiczne…

Dziś na przykład wrócił do mnie taki wieczór na wsi… koleżanka współorganizowała zabawę w remizie (strażackiej, oczywiście), zostawiłam małą Iwcię pod opieką dziadków i poszłam sobie pogadać. Wanda siedziała znudzona w bufecie, ale gdy dołączyłam, zrobiło nam się wesoło, śmiechy, wygłupy, dołączyli jacyś chłopcy, których nie znałam, potem następni, wszyscy mówili gwarą dziadka i sąsiadów, sypali niewybrednymi dowcipami o mocnym zabarwieniu erotycznym, taki rodzaj humoru, jaki istnieje tylko w środowisku wiejskim, wśród ludzi, którzy świetnie się znają z dnia powszedniego, a spotkanie w dużej grupie i niecodziennej sytuacji pobudza ich, nakręca, wyzwala. Dziś w nocy przypomniałam sobie tamte salwy śmiechu, rozbawienie proste, szczere, niezobowiązujące, jak świetnie się bawiłam. I przypomniałam sobie, że wtedy coś się wydarzyło: jeden z tych chłopaków kupił u Wandy dwie czekolady i dał nam po jednej, a kilku innych poszło w jego ślady. Przyjmowałyśmy prezenty i zebrała mi się dość spora kupka. I wtedy pomyślałam sobie, że muszę wracać do domu, do Iwci i rodziców, więc ostentacyjnie zapakowałam te czekolady do torebki, ale jeszcze na chwilę usiadłam na krześle, a potem powoli i w wielkiej tajemnicy wyjęłam wszystkie tabliczki i ułożyłam na dolnej półce pod ladą. Nie wiem, co się z nimi stało. A było to w czasach, kiedy trudno było o słodycze, a mała Iwcia bardzo je lubiła.

Nie wiem, czemu to zrobiłam i czemu nie umiem brać, choć coś powoli zaczyna mi świtać. Bo chciałam dostać te słodycze, ale nie od Was, chłopaki, przykro mi bardzo, sorry. Ale od kogo? Pomyślałam, że może od męża, ale nie, tym razem to nie o niego mi chodziło… Kto jest tym facetem, który za mało mnie kochał, za mało obdarowywał, poświęcał za mało czasu i uwagi, kto to taki?

 

 

fanaberka : :
gru 08 2003 Poniedziałek
Komentarze: 16

Dziękuję wszystkim za wesołe komentarze pod moim wczorajszym „wybrykiem”. Wyznam, że nie robiłam wczoraj świątecznych porządków, ten „wytwór” to był tylko taki tam sposób na poradzenie sobie z pewnym obrzydliwym, nieznośnym uczuciem, którego nie umiem nazwać…

A dziś skorzystaliśmy z okazji i spotkaliśmy się w pustej sali kinowej na popołudniowym seansie, na filmie dla młodzieży, gdzie było trochę za dużo walki, ale była też miłość, odwaga, prawość, uczciwość, kodeks i czysta gra.

 

Żałuję, że nie mogę pogadać z mężem. Owszem, gotów jest mnie pocieszać, ale nigdy nie chciał wiedzieć, co mi dolega i z czego to wynika. Może zdaje sobie sprawę, że korzenie mojego samopoczucia tkwią nie w dniu wczorajszym, nie w ubiegłym tygodniu czy miesiącu, ale gdzieś dalej, wcześniej, głębiej, w sprawach i zdarzeniach, do których nie chce wracać, i których prawdopodobnie zbyt dobrze nie pamięta.

 

Już odpoczęłam po podróży, grzejniki coraz cieplejsze, w sumie mogło być gorzej…

 

fanaberka : :
gru 07 2003 Poezja wysokiego lotu
Komentarze: 13

Co za niedziela

Ale afera

Pani Fanabera

Pół dnia bez komputera

 

Sex taniec

Ze szczotką na dywanie

 

Wzloty

Ze ścierką do terakoty

 

Erotyki

Z płynem do hydrauliki

 

Macanka

Przy rozwieszaniu pranka

 

Podniety

Ze szczotką do toalety

 

Wzdychania

Przy desce do prasowania

 

Słodkie tortury

Ze szmatą od glazury

 

A może by tak figla

Przy szorowaniu kibla?

 

 

 

fanaberka : :
gru 06 2003 Kobyła i krowa, czyli folkloru ciąg dalszy....
Komentarze: 8

Tyle się zmieniło… Po latach wstawania o świcie, rzucania się na pracę niczym kobyła na owies (to dla równowagi po intelektualnej potyczce Klemens – Hauser), pozwalam sobie na poranne wylegiwanie się w łóżku, bezczynne obijanie się po domu, głupie miny do lustra i ogólnie słodkie nicnierobienie. Mężuś wymiękł i zapakował zmywarkę. Pioter z Matełą obmyślają plan… imprezy urodzinowej. Czas pomyśleć o świętach, wyciszyć się, tylko co z robić z emocjami, wylazły na wierzch i za nic nie dają się poupychać po kątach. Ogólnie nie jest źle, w środę czułam się jak ofiara jakiegoś strasznego nieporozumienia, to było koszmarne. KOSZMARNE! Dziś jest lepiej, ale nadal czuję, że coś jest nie tak, jak być powinno… no tak, pomidor ze swoim mailem… ale jeszcze coś, nie wiem co…

 

Tak, życie wirtualne stało się dla mnie życiem prawdziwym, gdzie za każdym nickiem mieszka sobie jakiś człowiek, do którego tak łatwo podejść, kliknąć myszą i zajrzeć mu do środka. A to, co tam widać bywa niekiedy takie zaskakujące, fascynujące…

 

I po co ja sobie zaserwowałam to stałe łącze, mogłam nadal spokojnie prać, sprzątać, prasować i szorować gary. A w środku tygodnia, zamiast ryczeć przy komputerze niczym krowa miłej Nebraski, spokojnie drzemać na telewizji!

 

 

 

fanaberka : :
gru 05 2003 Krowy, konie i ani me, ani be, ani kukuryku...
Komentarze: 12

No i co zrobić, gdy przy każdej próbie zalogowania się do blogowiska pojawiają się jakieś dziwne okna, a próby ich zamknięcia kończą się zawieszeniem komputera? Iwcia coś marudzi o trojanach... i o netykiecie.

Dobrze, że mam tą niedobrą Iwcię :)

fanaberka : :
gru 04 2003 Wybacz, Hauser!
Komentarze: 19

W dniu storczykowej Muszelki, zbombardowanego Hausera, Nieznanego Wojowniczego Przyjaciela, odkurzonego Apolla i popsutego komputera życie powoli wraca do normy.

 

Ktoś mógłby mnie uprzedzić, że w kawiarence internetowej nie podają kawy!

 

Hauser, a może szablon? Nie martw się, żartowałam :)

 

fanaberka : :
gru 04 2003 pytanie do Hausera
Komentarze: 5

Hauser, a dlaczego w sierpniu dodałeś blog Boski_Apollo do rankingu, choć w komentarzach nie dałeś żadnego wpisu i ani ja ani piotrek nie wiedzieliśmy wtedy o twoim istnieniu?

fanaberka : :
gru 03 2003 Tak
Komentarze: 13

Tak, moje kłopoty na tym blogu zaczęły się po tym, jak zrobiłam pierwszy szablon dla swojego syna (Boski_Apollo) i rozmawiałam o tym z Muszelką. Pamiętasz, Muszelko, jak pod imieniem Latona znalazłaś link do mnie i żartowałyśmy z tego na mailach. Wtedy właśnie posypały się pod moim adresem wyzwiska , które wstydzę się przytaczać

JESTES OKROPNA I SZCZERZE CI POWIEM ZE JESTES TYPOWA MATKA POLKA A TAKICH NIENAWIDZE I NIE CZYTAJ CUDZYCH BLOGOW JAK CI SIE NIE PODOBAJA!!!!!!!!!POZA TYM TO JESTES ZA STARA NA TAKIE RZECZY JAK BLOGI W NECIE TO NA TYLE BABA JAGO I WIECEJ SIE TU NIE POKAZUJ

satine

2003-08-19 19:57

 

 

a tak wogole to o c ci chodzi czy ja sie czepiam do kolorow popielatko????ja po prostu jej nie lubie bo ma okropnego bloga i tyle a poza tymjest stara i powinna dac se siana z tymi glupimi notkami

satine

 

ja to podejrzewam ze ty juz jestes na emeryturze......bo jak cie czytam to jak bym miala pamietnik starej k.... przed oczami

satine

2003-08-23 18:26

 

 

I tak się składa, że wszystkie te komentarze pojawiły się tuż po zrobieniu przeze mnie szablonu dla mojego syna. Szablon ten używany jest obecnie jako strona powieści w wirtualnym państwie. Można sprawdzić.Dziś mój syn dostał obraźliwego maila od pomidora. Pomidor, obrońca szykanowanych i uciemiężonych. Muszelka od dawna zna moje imię i nazwisko i już dawno pokazałam jej moje zdjęcie, kogo chcesz wyrzucić z tego blogowiska, mnie, czy ją. Bo jesteś nie tylko moim wrogiem i wiem na pewno, że Piotrek nie ma nic wspólnego wspólnego by_the_way

 

 

fanaberka : :
gru 03 2003 Kochana Muszelko
Komentarze: 3

Kochana Muszelko

Wierz mi, przeżyłam szok, gdy przeczytałam Twoją pierwszą w tym miesiącu notkę. Próbuję różnych sposobów powrotu do równowagi, ale wierz mi, nie mogę. Kochana, kto Cię tak skrzywdził, kto tak zranił, zadał tyle bólu, słowami? Kto to był, jakaś kobieta? Nawet nie umiałam Ci się wpisać w komentarzach, bo nie byłam w stanie znaleźć słów, żeby napisać to, co czuję. I długo zbierałam w sobie odwagę, żeby tam zajrzeć ponownie, bo to, co tam widzę udziela mi się i po prostu nie mogę tego znieść. Gdybyś wiedziała, jak bardzo jest mi przykro z powodu tego, co musiało Cię spotkać. Znam i rozumiem Twoją sytuację, bezradność, samotność, opuszczenie… Nie bez powodu po wejściu na to blogowisko przykleiłam się do Ciebie, stałaś mi się tak bliska. Byłaś tak bardzo podobna do dziewczyny, którą sama byłam jeszcze kilkanaście lat temu, bez domu, środków do życia, z małymi, wiecznie chorymi dziećmi, starą ciotką. Sama borykałam się z rodzinnymi problemami, podczas, gdy mój mąż żył zagubiony w swoim niszczącym świecie, z którego sam nie był w stanie się wydostać, a do którego coraz mocniej zasysał mnie i nasze dzieci. Nie miałam żadnego wsparcia, a otaczających mnie ludzi stać było najwyżej na zakup lornetek i podglądanie, jak się myję w kuchni, bo nie miałam łazienki, ani bieżącej wody. Muszelko, wierz mi, nie pamiętam dziesięciu ostatnich lat życia, kiedy jeszcze byłam młoda, choć nigdy nie piłam, nie brałam lekarstw, ani nigdy w życiu nie spróbowałam narkotyku, prawie nic nie pamiętam, niemal biała plama, jakby mnie wtedy nie było. Swoje uczucia zamknęłam w środku i nie potrafiłam ich stamtąd wydobyć, nie umiem mówić o sobie, nigdy to mi się nie udawało, gdy poznałam Ciebie, po raz pierwszy w życiu udało mi się napisać kilka zdań prawdy na swój temat. Ogarnęły mnie emocje i wspomnienia, z którymi nie umiałam i nie umiem sobie poradzić i nie wiem, co się ze mną dzieje, mam taką wielką potrzebę odkrywania i pisania prawdy o sobie, chociaż nie bardzo umiem i nie zawsze starcza mi odwagi. Rozumiem, Kochana, jak bardzo w Twojej trudnej sytuacji potrzebny jest Ci ten blog. I tak mi przykro, że ktoś Cię prześladuje. Widzę, że ma to niezrozumiały dla mnie związek z Twoimi szablonami, widziałam jak by_the_way dokuczał Tobie, widziałam, jak z powodu szablonu w listopadzie dokuczał Kizi, paradoksalnie moje przeżycia z pomidorem zaczęły się od szablonu. Nie rozumiem tego, nie znajduję na to wytłumaczenia, dla mnie szablon, to tylko nieprawdziwa farba rozlana na monitorze, rozrywka, zabawa, trochę przyjemności, nic więcej. Mam podejrzenia, że pomidor, to może być ta sama osoba, co by_the_way, choć podejrzewam, że pomidor, to może być mężczyzna, na którego przypadkowo natknęłam się na blogowisku, nieszczęśliwy, zrozpaczony, osamotniony informatyk, porywacz dziecka ten_years_after. Poruszył mnie jego blog, ale zidentyfikowałam się z synkiem, nie z ojcem i napisałam mu w komentarzach kilka gorzkich słów, których nie miałam prawa tam wpisywać. Nie wiem czy to on jest pomidorem, nie wiem, czy to ta sama osoba, co by_the_way, ale chcę ci powiedzieć, że rozumiem, co to znaczy być prześladowanym, zwłaszcza w sytuacji, kiedy na wszystko braknie sił, gdy życie staje się nie do zniesienia i gdy potrzeba wsparcia i pomocy. Nie wiem jak Cię przekonać, że jesteś mi taka bliska i że jestem po Twojej stronie. Nie wiem, co mam zrobić, żebyś mi wierzyła i ufała. Znasz moje imię, nazwisko, możesz sobie zobaczyć gdzie mieszkam, jak wyglądam, jaką mam pracę, znasz prawdziwe imiona moich dzieci, nigdy niczego nie ukrywałam, nie chciałam mieć na tym blogowisku żadnych tajemnic, bo przyszłam tu w poszukiwaniu prawdy i zrozumienia, a podobnie jak ty doświadczyłam wyzwisk i prześladowania, ale też ciepła, przyjaźni, wyrozumiałości i serdeczności. Nie mogę już dłużej pisać, bo jestem zmęczona i płaczę, ale proszę Muszelko, przeczytaj ten list i pomyśl o tym, co próbowałam Ci powiedzieć.

 

fanaberka : :
gru 02 2003 dziwny ten internet
Komentarze: 12

Co się ze mną dzieje, wpadam w jakieś zawirowania. Ktoś, kto niedawno mnie rozbawiał dziś mnie wzrusza, ktoś, kto mnie wzruszał dziś mnie przeraża, a ktoś, kto mnie niedawno śmiertelnie przeraził dziś spowodował, że parsknęłam śmiechem. Ech, ciekawe jak długo będzie mi do śmiechu!

 

A Iwcia mi dokuczała i wołała na mnie babciu. Akurat, prędzej umrę, niż się doczekam!

 

 

fanaberka : :